wtorek, 7 stycznia 2014

Miniaturka "Listy do ciebie" cz 3/3

No to najpierw chciałam zacząć od podziękowań... Także dziękuję wszystkim, którzy to czytali no i komentowali ;** Kochane jesteście
No i nawet mamy co oblewać xD Wczoraj pobiłyście rekord wejść. Aż 763 wyświetlenia bloga w jeden dzień :P No po prostu nw jak wam dziękować ;) Także zapraszam wszystkich na oblanie tego wyczynu :D
Miałam wrzucić dopiero późnym wieczorem, ale nie mogłam się powstrzymać :) Kocham was <333
I jeszcze jedna wana informacja, zanim przejdziecie do czytania :P Piszę nowe opo, mam dwie części, końcę trzecią ;) Będę wstawiać je na zmianę ze starym opkiem ;) Więcej informacji będzie gdy pojawi się pierwsza część :) To tyle xD

http://www.youtube.com/watch?v=-J8U-6F9JLk

"Będę Cię kochać do końca życia. A jeżeli jest coś potem, będę Cię kochać także po śmierci. Czy mnie rozumiesz?"

"12 lipiec
Kochana Wiktorio
Nie sądziłem, że w chwili, gdy będę się tego najmniej spodziewać spełni się moje marzenie. Dzisiejszy dzień był wyjątkowy. Moje skrywane uczucia do ciebie odżyły. Nie mówiłem, pisałem tego od tak dawna, ale kocham cię. Kocham cię jeszcze bardziej niż wcześniej o ile to w ogóle możliwe
W ostatnim czasie oddalaliśmy się od siebie. Nawet wydawało mi się, że zaczyna cię coś łączyć z Adamem. A ja miałem swoje problemy. Powrót Leszka no i sprawa z Kingą.
Na zawsze zapamiętam jak weszłaś do mojego gabinetu. Zamknęłaś drzwi i tak po prostu mnie pocałowałaś. Powiedziałaś wtedy, że nie przeżyjesz jeśli się ożenię i wyszłaś. Byłem w takim osłupieniu, że nie wiedziałem co robię. Kinga zaprowadziła mnie do urzędu stanu cywilnego. I gdy już miałem wygłaszać przysięgę nie mogłem. Wyszedłem stamtąd i poszedłem prosto do ciebie.
Twój uśmiech wyrażał wszystko. Wiedziałaś, że przyjdę. Pozbyłaś się Krajewskiego i doktor Woźnickiej z hotelu. Gdy tylko przekroczyłem próg i zamknąłem drzwi zaczęłaś mnie całować. Na początku nie wiedziałem co się dzieje, ale szybko zacząłem odwzajemniać pocałunki.
- Cieszę się, że jednak przyszedłeś
Potem całkowicie zatraciliśmy się w pocałunkach. Czułem, że zdejmujesz mój garnitur, koszulę. Długo nie byłem dłużny. Potem odpłynąłem.
A teraz siedzę, patrzę na ciebie i piszę list na kawałku kartki. Tak słodko wyglądasz, kiedy śpisz. Byłbym w stanie patrzeć na ciebie godzinami...
Jednak prawdą jest, że marzenia nie spełniają się wtedy, kiedy tego chcemy. Że te, których najbardziej pragniemy są wyczekane.
Kocham cię..."

Starałam się jakoś ogarnąć. To, że płakałam było widać chyba nawet z księżyca. Nie byłam w stanie ukryć tego pod toną makijażu.
Pracowałam od niechcenia. Wszystko robiłam rutynowo. Czekałam tylko na koniec dyżuru. Bałam się tego, co zobaczę w liście, ale mimo to ogromnie chciałam go przeczytać.
I gdy wreszcie skończyłam dyżur natychmiast pognałam do hotelu
- Cześć Adam - powiedziałam, gdy zobaczyłam Krajewskiego. Dopiero teraz dostrzegłam jego podobieństwo do Andrzeja. Podobne rysy twarzy i te oczy...
- Hej... Agata jest u siebie
- Dzięki... Dobrze wyglądasz - starałam się uśmiechnąć w jego stronę. Nawet mi się udało. Niepewnie odwzajemnił mój uśmiech.
Zapukałam i weszłam do pokoju Agaty.
- Hej... Fajnie, że przyszłaś - zauważyłam jej zdziwienie. Czy to takie dziwne, że pukam do drzwi?
- Przestań się ze mną cackać, po prostu daj mi ten list - wkurzyła mnie. Nie jestem małym dzieckiem, może uniknąć tych wstępów. Podała mi kopertę, a ja bez słowa wyszłam. Zatrzymała mnie w drzwiach mojego starego pokoju - Zostaw mnie na chwilę samą... - zamknęłam się w środku. Czułam swoje przyspieszone tętno. Niepewnie usiadłam na łóżku. Otworzyłam kopertę. Ze środka wypadło zdjęcie. Zdjęcie z naszego ślubu. Idealnie uchwycony moment, gdy patrzyliśmy sobie w oczy zakładając obrączki. Potem wyjęłam kartkę z jego pismem. Zaczęłam czytać, a każde kolejne zdanie wywoływało potok łez.

"Skarbie
Wiem, że gdy będziesz to czytać mnie już nie będzie. Chciałem tylko, żebyś wiedziała, że jesteś jedyną kobietą, którą naprawdę kochałem.
Wiedziałem, że umrę. Wiedziałem to już podczas naszego ślubu. Może stąd ta spontaniczność. Gdy mi powiedzieli, że zostało mi najwyżej pół roku życia... Chciałem walczyć, ale już nic nie można było zrobić. Brzmi śmiesznie... Specjalista od guzów, cudotwórca w tej dziedzinie umiera na raka.
Na zawsze zapamiętam wszystkie nasze wspólne chwile. Naszą pierwszą noc... Uwiodła mnie pani, pani doktor. I miesiąc później ślub na łące. Każdy wschód i zachód słońca spędzony tylko z tobą, każda namiętna noc. Każde budzenie się przy tobie, żeby się utwierdzić, że to wszystko to nie sen. Pamiętam wszystko, pamiętam, że zaczęło się to dokładnie rok temu. I ty pewnie też pamiętasz wszystkie nasze chwilę
Mam do ciebie tylko jedną prośbę. Zapomnij o tym wszystkim. Żyj tak jakbyś nigdy nie znała profesora Andrzeja Falkowicza. Wiem, teraz to wydaje się być niemożliwe, ale może kiedyś... Nie chcę, żebyś przez moją śmierć już nigdy nie mogła poczuć się szczęśliwa.
A ja i tak zawsze będę cię kochać
Andrzej"

- Wiktoria... - usłyszałam głos Adama... Spojrzałam w stronę drzwi. Niepewnie zaglądał do mojego pokoju - Przeczytałaś list od niego, tak? - wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Usiadł naprzeciwko mnie. - Dostałem taki sam. Też ze zdjęciem - z ogromnym zainteresowaniem wpatrywał się w fotografię zrobioną przez niego. Zawsze był dumny z tego zdjęcia. Z idealnie uchwyconego momentu...
- Zmieniłeś się wiesz...
- Nie sądziłem, że jest moim bratem. Dowiedziałem się kilka dni przed jego śmiercią - czułam, że za chwile się rozpłacze. Że rozpłaczemy się razem. - Ja... nie potrafię sobie z tym poradzić
- A myślisz, że ja potrafię? Myślisz, że nie płaczę po nocach? Że nie płaczę gdy tylko zobaczę coś związanego z nim? Że nie tęsknię? - miałam już łzy w oczach... Jeszcze moment i będę ryczeć
- Nie to miałem na myśli - próbował mnie uspokoić. - Przepraszam... Chciałem ci tylko powiedzieć, że jakby co, to zawsze możesz na mnie liczyć
- Dzięki Adam, ale nie chcę pomocy, a w szczególności twojej. Za bardzo mi go przypominasz... - wyszliśmy z mojego pokoju. Gdy zebraliśmy się całą trójką powiedziałam jedno krótkie zdanie, które na zawsze odmieniło moje życie - Wracam do Hiszpanii.

***

Minęło kilka lat. Zaczęłam wieść szczęśliwe życie. Znalazłam idealnego mężczyznę, miałam z nim synka. Andrzejka. Uśmiechnęłam się, gdy o tym pomyślałam. Nie mogłam go nazwać inaczej... Nawet miał takie same brązowe włosy. Może trochę ciemniejsze, ale nie czarne jak Diego. Zupełnie inne
Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam z mojego ulubionego leżaka i otworzyłam drzwi.
- Pani Wiktoria Falkowicz-Cruz? - zauważyłam listonosza
- Tak, a o co chodzi? - podarował mi list, a chwilę potem odszedł. Natychmiast rozerwałam kopertę. Zauważyłam skromne zaproszenie na ślub. Na ślub Adama i Agaty. Lekko się uśmiechnęłam
- Cio to je? - Andrzejek z zainteresowaniem wpatrywał się w zaproszenie
- Jedziemy do Polski kochanie. Na ślub wujka i cioci.

- A co u ciebie?
- Wszystko po staremu - uśmiechnęłam się do Agaty. - Wiesz, chciałabym odwiedzić jedno miejsce
- Jasne, iść z tobą?
- Nie... - odpowiedziałam natychmiast. Spacerkiem udałam się na... cmentarz - Dawno mnie tu nie było - spojrzałam na jego zdjęcie na nagrobku. Na moją twarz wkradł się delikatny uśmiech. Przypomniałam sobie wszystkie nasze wspólne chwile. Te najcudowniejsze momenty... - Wiele się zmieniło, ale jedno nie zmieni się nigdy. Wciąż cię kocham złośliwy egoisto.

11 komentarzy:

  1. piękne. no i ja też się rozpłakałam

    OdpowiedzUsuń
  2. PIĘKNE..... Love
    Popłakałam się. :'(
    <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne po prostu piękne siedze i rycze

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo!!! Na wszystkich 3 częściach siedziałam i ryczałam zresztą robię to nadal . Pięknie piszesz, nie przestawaj :) Czekam na kolejne opowiadania.
    POZDRAWIAM !!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe, siedzę i ryczę, co zdarza mi się bardzo rzadko.
    Podsumowując całe opowiadanie: Jest cudowne, mimo, że strasznie smutne. Mogłaś na początku dodać informację, żeby sobie kupić najpierw paczkę chusteczek :)
    Czekam niecierpliwie na kolejne opowiadanie. Mam nadzieję, że tym razem trochę weselsze, te jest piękne, ale ja chyba mam za słabą psychikę, żeby to czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następne opko to już nie mini tlk opowiadanie pełną gębą xD Będzie lekko inne, ale to już zobaczysz później... Myślę, że chusteczki nie będą potrzebne :D

      Usuń
    2. A można wiedzieć kiedy?

      Usuń
    3. Kilka dni, muszę to w końcu ogarnąć bo ostatnio stanęłam w miejscu :P Myślę że spokojnie w weekend :D Z rzeczy pewnych to jutro kolejna część starego opowiadania ;)

      Usuń
  6. Przecudowne... Wzruszające, brak mi słów. Podziwiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana , czytałam już wczoraj ale potrzebowałam czasu aby poukładac sobie w głowie wszystko ... Minęło noc a moje myśli ciągle wracają do tej historii i wracac na pewno będę w przyszłości .. Aktualnie siedze w pracy i oficjalne wypełniam świstki a tak naprawdę to wycieram łzy . Piękne kochana .. wzruszyłam się bardzo .. Czekam na następne twory . Twoja C.

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzecia część i trzeci już razu udało ci się wycisnąć ze mnie łzy... przeczytałam i do chwili obecnej czuje jak moje serducho bije niespokojnie :'(
    Cudowne opowiadanie kochana :* <3

    OdpowiedzUsuń