piątek, 17 stycznia 2014

Część 37!

- To ty jesteś cholernym pracoholikiem, masz wybujałe ego, a teraz próbujesz mi wmówić że praca jest dla mnie ważniejsza od ciebie. Ty pieprzony dupku... Może jeszcze powiesz, że jestem...
- Wyjdź za mnie - wtrącił się w jej wypowiedź. Intensywnie wpatrywał się w jej zielone tęczówki
- wredną, rudą zołzą, która... Co?
- Wiktorio proszę, wyjdź za mnie...
- Żartujesz sobie? Myślałam, że... Czemu ty to robisz? - była zaskoczona, bardzo zdziwiona. Z uwagą wpatrywała się w ciemne oczy profesora.
- Znowu nie tak... Zabrakło klękania, tych wszystkich ceregieli, nawet pierścionka nie mam.
- Andrzej tu nie chodzi o pierścionek. Kłócimy się a ty wyskakujesz z oświadczynami. Dziwny z ciebie facet - delikatnie się uśmiechnęła
- Ale zgadzasz się? - był zniecierpliwiony. Obawiał się odpowiedzi Consalidy, wiedział że trochę ją przeraża stabilizacja
- A co jeśli bym powiedziała nie?
- Jeśli to powiesz wtedy zobaczysz...
- Wiesz co uważam o stabilizacji - przestraszyła się. Od zawsze chciała być wyzwoloną kobietą, wiedziała że ślub ją jeszcze bardziej ograniczy. Nie była pewna, czy jest gotowa na taki krok. Na krok wbrew sobie.
- Jeśli tego nie chcesz to po prostu powiedz...
- Nie stawiaj mnie w takiej sytuacji
- To znaczy jakiej? - zapytał uważnie wpatrując się w jej oczy.
- Nie chcę, nie potrafię - szybko odwróciła wzrok.Odeszła parę kroków, gdy poczuła, że łapie ją za rękę
- Zapomnij o tym... - wyszeptał delikatnie muskając jej usta
- Nigdy nie zapomnę twojej miny - uśmiechnęła się. Andrzej w zemście delikatnie przygryzł płatek jej ucha. Delikatnie pocałował ją w policzek, w usta. Namiętnie odwzajemniła pocałunek, wolnym krokiem skierowali się w stronę kanapy w salonie. Gdy tylko odsunęli się od siebie na moment. Andrzej odpiął pasek od spodni i szybko je ściągnął. Pogładził ramiona Wiktorii, palcami zjeżdżał coraz niżej, aż w końcu jego dłonie znalazły się przy zapięciu jej spodni. Wpił się w usta Consalidy ściągając jej jeansy wraz z bielizną. Położył ją na sofie, po chwili położył się nad nią i namiętnie ją pocałował. Językiem drażnił jej podniebienie. Wiedział, że to uwielbia. Wiktoria wsunęła dłonie pod jego koszulę. Gładziła jego plecy i ramiona. Po chwili rozerwała ją odrzucając w kąt. On prawię jednocześnie zdjął jej bluzkę. Po chwili na podłodze wylądował również jej stanik i jego bokserki. Wzajemny dotyk, pocałunki, pieszczoty rozpalały ich ciała, pobudzały wszystkie zmysły, sprawiały ogromną rozkosz. Andrzej po raz kolejny obdarował ją namiętnym pocałunkiem. Dłonie umiejscowił na jej piersiach. Mocno zacisnęła dłonie na jego barkach. Delikatnym ruchem palców sprawiał jej ogromną przyjemność. Jej oddech stawał się coraz szybszy i płytszy. Mężczyzna przylgnął do niej jeszcze bardziej. Na swoim biodrze czuła jego napierającą męskość. Obydwoje byli na skraju, nie mogli dłużej czekać. Andrzej zawisł nad nią podpierając się na łokciach. Wszedł w nią trochę gwałtownie, jego ruchy były szybkie. Jednocześnie całował jej szyję robiąc malinki. Na chwilę zwolnił, by potem przyspieszyć jeszcze bardziej. Obydwoje szczytowali niemal jednocześnie.
Uspakajali oddech siedząc na podłodze. Powoli się ubierali...
- Andrzej...
- No? - spojrzał na nią tylko przez chwilę. Był zajęty szukaniem strzępków koszuli
- Przepraszam...
- Za co? - zainteresował się. Ukucnął przed nią.
- No za tą kłótnię i że odrzuciłam twoje oświadczyny
- Co ty mi próbujesz powiedzieć? - obserwował jak nerwowo stuka palcami o podłogi, co jakiś czas wzrok przenosił na jej zielone tęczówki. Była zakłopotana, nieczęsto ją taką widział.
Wiktoria głośno westchnęła
- Zgadzam się... Zgadzam się zostać twoją żoną - dłuższą chwilę przyswajał tą informację. Po chwili tak po prostu pocałował Wiktorię wkładając w to całe serce. Złożył na jej ustach najbardziej romantyczny i namiętny pocałunek jaki kiedykolwiek przeżyli.

Następnego dnia obudziło ją szturchanie
- Andrzej, jestem na zwolnieniu, daj mi trochę pospać - mówiła nieprzytomnie
- Wiktoria jest jedenasta... - wyszeptał jej wprost do ucha
- Śpię - niemal wrzasnęła
- Sama tego chciałaś - powiedział z ogromnym uśmiechem. Prawię natychmiast zszedł z łóżka i wziął rudą na ręce. Nieświadomie wtuliła się w jego tors. Wciąż miała zamknięte oczy...
Falko zaniósł ją wprost do łazienki. Wszedł z nią pod prysznic puszczając letnią wodę. Potem słyszał tylko jej krzyk i czuł jak zsuwa się z jego ramion
- Zwariowałeś? - natychmiast zaczęła się wycierać. Była wściekła, jednak jego uśmiech załagodził jej złość.
- Jedziemy na zakupy - powiedział wesołym głosem wycierając się. Potem skierował się do wyjścia - Masz 5 minut - Wiktoria przewróciła oczami, zdjęła mokrą piżamę i znów weszła pod prysznic.

- To gdzie my tak dokładnie jedziemy, że zaserwowałeś mi taką pobudkę? - zapytała zapinając pas.
- Do jubilera - uśmiech wciąż nie schodził z jego twarzy
- I to naprawdę nie mogło poczekać?
- Nie - rozbroił ją swoją radością. Nie spodziewała się, że aż tak weźmie to sobie to serca. Ona przeciwnie, sceptycznie była nastawiona do ślubu, zaręczyn.

- Ja mam wybierać, przecież to ty mi się oświadczyłeś? - zdziwiona patrzyła w jego ciemne tęczówki
- No ale...
- Nie ma żadnego ale - odpowiedziała - Ja idę się przewietrzyć
- Przecież jesteś chora, nie możesz przebywać na zimnie - nie patrzył na nią, z uwagą przyglądał się pierścionkom zaręczynowym
- Usiądę na tamtej ławce - na chwilę spojrzał w tym samym kierunku co ona, potem wrócił do przyglądania się pierścionkom - Daję ci pięć minut - uśmiechnęła się - Jeszcze nigdy nie widziałam cię tak niezdecydowanego. Powinnam ci zrobić zdjęcie - szepnęła i wyszła ze sklepu. Falkowicz jeszcze dłuższą chwilę przyglądał się pierścionkom. Po namowach jubilera wybrał złoty pierścionek z małym, srebrnym brylantem (https://www.google.pl/search?q=pierścionek+zaręczynowy&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=qXzZUt35IM-V7Aak44BQ&ved=0CAcQ_AUoAQ&biw=1024&bih=636#facrc=_&imgdii=_&imgrc=6Pjyto5ddrPjoM%253A%3BzmcvXZPIVrslSM%3Bhttp%253A%252F%252Fimage.ceneo.pl%252Fdata%252Fproducts%252F8924431%252Fi-zloty-pierscionek-zareczynowy-z-brylantem-0-07-ct-j-p2-verona-wzor-model-2156.jpg%3Bhttp%)
Wyszedł ze sklepu, podszedł do Wiktorii. Uklęknął przed nią i wyciągając pierścionek zaczął mówić
- Wiktorio Manuelo Consalido, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
- Tak - szepnęła z uśmiechem i rzuciła mu się na szyję. Gdy się od niego oderwała założył jej pierścionek na palec...

Po tygodniu wreszcie wrócił do pracy. Idąc w kierunku wejścia zauważyła, że w hotelu, w pokoju Zapały pali się światło. Delikatnie się uśmiechnęła
- Zaraz przyjdę - szepnęła do Andrzeja, delikatnie musnęła ustami jego policzek i poszła do hotelu. Falko przez chwilę nie wiedział co się dzieje. Potem uznał, że później ją o to zapyta i skierował się do szpitala.

- Cześć... Wrócił? - zapytała z uśmiechem wpatrując się a Agatę robiącą śniadanie
- Rozpakowywuje się - odwzajemniła uśmiech Consalidy. Ruda skierowała się do jego pokoju. Nie bawiąc się w pukanie weszła do środka
- Hej - natychmiast go przytuliła - Cieszę się, że wróciłeś
- Ja też... Nawet nie wiesz, jak bardzo - puszczając go zahaczyła pierścionkiem o jego policzek. Natychmiast złapał ją za dłoń i zaczął jej się przyglądać
- Wychodzisz za mąż? - zapytał wpatrując się w zielone oczy Wiktorii.

6 komentarzy: