wtorek, 28 stycznia 2014

Historia trochę inaczej cz 6

- Kinga? - weszła na jej salę, była sama. Starała się udawać że śpi, ale Wiktoria zauważyła jej łzy, że stara się uspokoić oddech - Kinga, wiem że nie śpisz. Spójrz na mnie - ruda intensywnie przyglądała się blondynce. Walczyk otarła łzy, usiadła na łóżku. Starała się nie patrzeć Wiktorii w oczy - Kto ci to zrobił? - patomorfolog nie odpowiadała - Kinga... Kto to zrobił? Profesor Falkowicz?
- N... nie - wyjąkała - Ja... nie wiem. Nie widziałam go. - spojrzała w okno powstrzymując łzy. Wiktoria poklepała ją pokrzepiająco po ramieniu. Delikatnie się uśmiechnęła
- Policja tu jutro będzie. Musisz im wszystko powiedzieć...
- Co? Po co policja?
- Złapią go... Złapią tego sukinsyna - odpowiedziała Wiki - Muszę już iść - Consalida wstała
- Wiktoria...
- Tak?
- Dziękuję - odpowiedziała. Wiki uśmiechnęła się
- Trzymaj się. Dobranoc - wyszła z jej sali. Kinga długo starała się powstrzymać łzy, jednak nie wytrzymała długo i wybuchła płaczem.
Było późno w nocy, jednak ona nadal nie mogła zasnąć. Dużo myślała, dużo płakała. W końcu złapała za telefon i wysłała jednego krótkiego smsa
"Z nami koniec
Kinga"

Szedł szybkim krokiem do swojego gabinetu. Ostatnio był bardzo nerwowy. Jedyną pozytywną wiadomością było dzisiejsze spotkanie z profesorem Nowakiem. Liczył że wszystko pójdzie dobrze, że wreszcie załatwi operację dla Wandy Consalidy.
I właśnie rozmyślając o obu Consalidach natknął się na Wiktorię. Delikatnie się uśmiechnął, jednak ona popatrzyła na niego zimno. Zaskoczony przyglądał się jak odchodzi zastanawiając się o co chodzi.

Dyżur dłużył mu się niemiłosiernie. Gdy wreszcie wybiła upragniona szesnasta wyleciał jak z procy, pomimo tego, że nie musiał się spieszyć. W domu chodził z kąta w kąt. Kilka razy był w łazience poprawić fryzurę, kilka razy sprawdzał jak leży garnitur. W końcu pojechał na spotkanie z profesorem.

- Rozumiem, że zoperuje pan moją pacjentkę - uśmiech zagościł na jego twarzy
- Myślę, że nie ma żadnych przeciwwskazań. Chciałbym jeszcze zbadać panią Wandę.
- Oczywiście
- Po badaniu omówimy szczegóły no i przede wszystkim datę - odpowiedział przeglądając kalendarz, jednak nie zaproponował żadnego konkretnego dnia.
- Kiedy badanie?
- Jak najszybciej... Jutro niestety nie mogę, ale myślę że pojutrze o jedenastej będzie okey.
- Przekażę i oczywiście przywiozę pacjentkę - uśmiech nie schodził z twarzy Falkowicza - Dziękuję i do widzenia - uścisnął jego dłoń i wyszedł z gabinetu. Spojrzał na zegarek, było jeszcze wcześnie, lekko przed dziewiętnastą, więc postanowił natychmiast przekazać Wandzie i Wiktorii informacje o operacji.

Błyskawicznie zjawił się pod hotelem rezydentów. Prawię przebiegł dystans od samochodu do drzwi wejściowych. Zadzwonił do drzwi. Otworzył mu lekko zaspany Adam
- Co jest?
- Jest Wiktoria?
- Po co ci Wiktoria? - Adam nawet nie łapał Falkowicza za słówka.
- Muszę z nią porozmawiać... Co ci się stało? - dopiero teraz zauważył, że Adam jest trochę poobijany
- Długi dają o sobie znać - odpowiedział przygnębiony. Falkowicz westchnął
- Niech ci będzie, pożyczę ci. Ale to ostatni raz, a teraz zaprowadź mnie do doktor Consalidy. - rozpromieniony Krajewski pokazał mu gdzie jest pokój Wiktorii. Falko delikatnie zapukał i nie czekając na "proszę" wszedł do środka.
Uśmiechnięta Consalida spojrzała w stronę drzwi. Gdy zobaczyła kto w nich stoi uśmiech natychmiast zszedł z jej twarzy
- Co pan tu robi? - zapytała od razu
- Dobry wieczór - uśmiechnął się do Wiki i jej mamy. Rozejrzał się po wnętrzu pokoju i stwierdził że Wiki ma gust, a przede wszystkim lubi czytać. Jedna szafka była w całości przepełniona różnymi książkami. W centrum pokoju stała biała kanapa pełniąca funkcje łóżka. Na tej kanapie siedziała mama rudej, a ona sama stała przy szafie, niedaleko drzwi
Obie kobiety z zaciekawieniem wpatrywały się w niego, jednak Wiktoria nie podzielała entuzjazmu matki. Chłodno przyjęła Falkowicza
- Mam dobre wiadomości... - zapadła chwila ciszy. Czuł na sobie spojrzenia obu kobiet - Po pierwsze pani choroba nie jest poważna, a po drugie profesor Nowak chce panią zbadać. Jeśli spełni pani wszystkie wskazania to zgodzi się panią zoperować - Wanda oparła się o kanapę uśmiechając się, do Wiki dopiero to dochodziło. Pod wpływem impulsu rzuciła się Falkowiczowi na szyję. On zdezorientowany na początku nie wiedział co się dzieje, jednak zanim zdążyła się wyślizgnąć mocno ją przytulił i długo nie puszczał. Consalida czuła się naprawdę cudownie w ramionach Falkowicza, czuła, że teraz już wszystko będzie dobrze. Jego perfumy wdarły się w jej nozdrza powodując ciche westchnienie. Pachniał cudownie, jego silne ramiona otulały ją, jednak musiała się uwolnić. Szybko się wyślizgnęła
- Dziękuję - tyle dała radę powiedzieć. Potem usiadła obok mamy. Kobiety zaczęły rozmawiać. Andrzej jeszcze przez chwilę patrzył na Wiktorię z zachwytem, jednak po chwili po angielsku się ulotnił.

6 komentarzy:

  1. Po angielsku xDD Po przeczytaniu tego okreslenia w ŚS wiem przynajmniej co to znaczy haha:D Super, ale troche krotko.. No i ciekawosc mnie zjada, kto tak Kinie urządził..

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle cudowne <3 Właśnie "po angielsku" xD Nie moge z tego. Czekam na mexta ;-)

    OdpowiedzUsuń