No dobra trzeba wszystko wyjaśnić... Akcja - około odcinka 486, ale zmiana jest tylko w relacjach FaWi i w niektórych wydarzeniach (zobaczycie później), a reszta jest tak jak teraz tzn. jest Adam, Przemka wysłałam na misję, są stażystki... to chyba wszystko xD Także czytajcie, a dużo później nie zabijajcie :P
Delikatnie zapukała do drzwi jego gabinetu. Bała się tej rozmowy. Przez chwilę było dobrze, ale przez swój niewyparzony jęzor musiała wszystko zepsuć.
- Prosił pan, żebym przyszła po dyżurze - zaczęła niepewnie. Spojrzała na jego twarz. Idealne rysy, idealna fryzura, cudowne, ciemnoszare oczy. Musiała przyznać, że pomimo swojego charakteru jest przystojny.
- Tak... Czy może mi to pani wyjaśnić? - podał jej dokumenty. Natychmiast je poznała. Wczoraj wieczorem opisywała przebieg tej operacji, jej operacji. Była na izbie, kiedy przywieziono ludzi z wypadku. Potrzebna była trepanacja czaszki, którą wykonała
- Przebieg trepanacji czaszki. Wszystko opisałam jak należy - odpowiedziała z każdym słowem tracąc resztki pewności siebie.
- Dlaczego wykonała pani tę operację bez mojej zgody? I to sama? - nie był wkurzony, był pozbawiony uczuć, emocji. Chłodny, zimny. Taką właśnie maskę teraz przybrał
- Był późny wieczór, nie chciałam pana niepokoić o takiej porze. Operacji nie wykonywałam sama, wziełam stażystkę. Wszyscy inni byli zajęci, bo zaczęli do nas zwozić ofiary wypadku - zaczęła się tłumaczyć. Za wszelką cenę chciała przekonać Falkowicza. Wiedziała, że ma rację, ale wiedziała też, że Andrzej zawsze musi postawić na swoim.
- W takiej sytuacji trzeba było mnie poinformować. Jestem pani przełożonym, a nie jakimś starym dziadkiem, którego nie wolno niepokoić w nocy. Rozumiemy się?
- Tak panie profesorze...
- To wszystko, dziękuję - powiedział nie dając jej dojść do słowa. Chciała jeszcze powalczyć, chciała wywalczyć trochę więcej operacji. Od pamiętnej afery z cukierkami przekładała papiery. Wczorajsza operacja na ostro była jedyną w ostatnim czasie.
Ponieważ jej podziękował wyszła z gabinetu. Podeszła do automatu z kawą. Chciała się napić odrobinę ciepłego napoju, ale nawet automat był dla niej wredny. To na nim wyładowała swoją furię.
- Hej spokojnie... - usłyszała głos Adama. Odciągnął ją od złośliwego automatu - Falkowicz?
- Mhm...
- Pogadać z nim? Przekonam go, żeby dał ci trochę pooperować - uśmiechnął się szczerze w stronę Consalidy
- Dzięki Adam, ale z problemami radzę sobie sama.
- Zawsze taka jesteś?
- Jaka?
- Daj sobie pomóc - obdarował ją delikatnym uśmiechem. Z uśmiechem zaprzeczyła i oddaliła się w stronę izby. Miała tam kolejny żmudny dyżur.
Dzień minął w miarę szybko. Na swoje szczęście tego dnia już się na siebie nie natknęli. I nadszedł kolejny dzień. Przyszła odprawa.
- Dzień dobry wszystkim - zlustrował pomieszczenie wzrokiem. Wszyscy byli i wszyscy patrzyli na niego z nienawiścią "Ale ja wciąż jestem waszym szefem" uśmiechnął się złośliwie. - Ze spraw aktualnych to doktor Sambor i doktor Krajewski operują dziś tętniaka, doktor Rudnicka i pani Miller są dziś na izbie, a reszta niech sobie znajdzie zajęcie... A i chciałbym pogratulować państwu zgrabnej akcji podczas nocnego wypadku
- Zwłaszcza doktor Consalidzie, która wszystko nadzorowała - wtrącił się Adam
- I fachowo przeprowadziła trepanację czaszki - odezwał się Michał. Rozległy się brawa. Tylko zmieszana i lekko uśmiechnięta Wiktoria widziała jak wściekły profesor wychodzi.
Tego dnia chodził rozzłoszczony. Nie o to mu chodziło, ale musiał im pogratulować. Równocześnie nie chciał, żeby Wiktoria była chwalona. Chciał ją poniżyć, nie wywyższać. Pierwszy raz coś poszło nie po jego myśli i nie potrafił się z tym oswoić.
,,Pierwszy raz coś nie poszło po jego myśli i nie potrafił się z tym oswoić" - Genialne zakończenie. Jestem ciekawa jak to rozwiniesz.
OdpowiedzUsuńSuper :) Pisz kolejną szybko ;-p
OdpowiedzUsuńŚwietny początek :) Czuję, że będzie ciekawie. Czekam na dalszy ciąg.
OdpowiedzUsuńŚwietnaaaaa ♡♡♡♡♡♥♥
OdpowiedzUsuń