Opowiadanie świąteczne ;)

A o to moja świąteczna niespodzianka :P Nic nie mówiłam, bo nie wiedziałam kiedy skończę xdd Zapraszam do lektury ;)

Dzwoniący telefon niemiłosiernie denerwował Consalidę. Wigilia, święta, a ona wzięła dyżur. Ale co mogła innego zrobić. Nie dostałaby tak długiego urlopu, żeby pojechać do rodziców, do Hiszpanii. Agata i Adam pojechali do swoich rodzin. Przemek postanowił te święta spędzić z nową narzeczoną Olą. Od kiedy dowiedział się, że Pietrzak jest w ciąży poświęcał jej każdą wolną chwilę. Przez głowę Wiktorii przeleciała jeszcze jedna osoba - Falkowicz. "Consalida, ogarnij się. On już cię nie chce. Ma nową rodzinę, żonę. Ty też go nie chcesz, nie możesz..." Próbowała go wygnać ze swoich myśli, ale nie potrafiła. Cały czas myśląc o nim ubrała się, uczesała, wykonała delikatny makijaż.

- Nina, możesz tutaj na chwile - bufet był przepełniony lekarzami i pielęgniarkami. Wszyscy ubierali małą choinkę
- Co się stało? - westchnęła i spojrzała na Sambora
- Może tak być? - zapytał pokazując na prawię ubrane drzewko. Rudnicka uważnie przyjrzała się pracy lekarzy i pielęgniarek. Wszyscy ze zniecierpliwieniem czekali na jej opinię
- Noo... Fajnie jest - uśmiechnęła się do nich i wróciła na dyżur. Na korytarzu zatrzymał ją Michał
- Skarbie, nie obrazisz się, jak nie pojadę dzisiaj z tobą do twoich rodziców?
- Co? - zdziwiona wpatrywała się w ordynatora
- Nie mogę. Przed końcem roku muszę oddać wszystkie papiery. Ja muszę to wszystko uzupełnić
- Znaczy, że co? Mam jechać sama, tak? - była wkurzona
- Nie... Pojedź z Krzysiem, a ja dołączę do was tak szybko jak będę mógł. O ile w ogóle będę mógł...
- Obiecałeś... - szepnęła
- Przecież wiesz, jaką mamy pracę - odpowiedział i wrócił do bufetu.

Falko z niechęcią wstał z łóżka. Drażniące go perfumy nadal unosiły się po jego sypialni. Ubrania kobiety leżały na krześle w rogu. Otworzył ogromną szafę, którą dzielił z nią. Znów drażniący zapach i mnóstwo jej ubrań. Jego marzenia, że ten dom wypełnią kiedyś słodkie perfumy zupełnie innej kobiety odeszły w niepamięć. Każdego dnia coraz bardziej tracił nadzieję, że los w końcu się do niego uśmiechnie. Każdego dnia wstawał z coraz większą niechęcią. Dzisiaj było o wiele gorzej. Pierwsze wspólne święta, kolacyjka u jej rodziców. Wiedział, że ciężko będzie tam wytrzymać, jednak zacisnął zęby. Jego życie nie miało sensu, wszystko wykonywał od niechcenia, więc czemu teraz miałoby być inaczej...
- Skarbie, ubierzemy w końcu tą choinkę - nie pamiętał kiedy ostatnio obchodził święta. Nigdy nie lubił tego okresu. Teraz wydawały mu się jeszcze bardziej przytłaczające niż kiedykolwiek
- Jasne. Zaraz zejdę - niechętnie się ubrał, uczesał włosy i umył zęby. Nawet codzienne czynności wykonywał rutynowo. Pomimo tego, że jego życie zawsze było poukładane, teraz było aż nadto. Brakowało mu odrobiny chaotyczności, którą mogła wnieść tylko jedna osoba.

Dzwonek do drzwi przerwał jej oglądanie serialu. Z trudem podniosła się z kanapy. Była już w siódmym miesiącu ciąży. Wszystkie codzienne czynności wprawiały ją w wyjątkowe zmęczenie, jednak nie okazywała tego
- Wesołych świąt - przed drzwiami stał uśmiechnięty od ucha do ucha Przemek w czapce Mikołaja. Ola szeroko uśmiechnęła się na jego widok. W rękach trzymał bukiet róż i spore pudełko. - To dla ciebie - natychmiast wręczył jej kwiaty, a potem delikatnie musnął jej policzek
- Cześć - Ola wpuściła go do środka - A to? - wskazała na pudełko, które kurczowo trzymał w dłoniach
- A to mój prezent. Możesz otworzyć dopiero wieczorem - uśmiechnął się jeszcze szerzej. Pietrzak znów usiadła na kanapie - Gdzie Klaudia?
- Pewnie jeszcze śpi - wskazała na jedna z drzwi
- Czyli mamy trochę czasu dla siebie... - delikatnie pocałował ją w czoło
- No nie wiem - uśmiechnęła się. Przemek złożył na jej ustach delikatny pocałunek - To dziwne uczucie całować się z Mikołajem...
- Odbierz to jako zaszczyt - kolejny raz musnął jej usta.
- Dzień dobry gołąbeczki - Klaudia pomimo zaspania uśmiechnęła się w ich stronę
- Cześć... Mam pytanie do ciebie
- Do mnie? - spojrzała zdziwiona na Zapałę. Uśmiechnęła się widząc go w czerwonej czapce, w dodatku mocno przekrzywionej.
- Tak... Święta spędzasz tutaj?
- Nie mam innego wyjścia. Jutro mam dyżur - uśmiech od razu znikł z jej twarzy. Była samotna, jej rodzina mieszkała blisko, więc przypadł jej dyżur. Gdy się o tym dowiedziała z całego serca nienawidziła dyrektora - A czemu pytasz? Pewnie liczyłeś na wolną chatę, co... - potwierdził skinieniem głowy - Nie ma problemu pojadę do rodziców. W końcu to tylko godzina drogi - "Świetnie. Nie dość, że wcisnęli mi bożonarodzeniowy dyżur, to jeszcze ten idiota wygonił mnie z mieszkania. Mojego mieszkania. Ja mu jeszcze pokażę..."
- Dzięki. Jak chcesz to cię odwiozę, a potem po ciebie przyjadę
- Obejdzie się

Minęło kilka nudnych godzin. Nastał wieczór. Wiktoria znudzona świąteczną pracą wpatrywała się przez okno. Jeszcze chwila i skończy dyżur. Nagle zauważyła białe BMW wjeżdżające na parking. Ożywiła się. Wiedziała do kogo ono należy...

To był jeden z tych wieczorów bez żadnej akcji. Wreszcie mógł odpocząć. Położył się na śpiworze w ogromnym namiocie
- Poczta - krzyknął Radek, współtowarzysz na misji w Afryce. Witek się nie poderwał. Nie spodziewał się żadnych listów. - Latoszek - zdziwiony wziął krótki list. Otworzył go. Ze środka wyjął zdjęcie. Spojrzał na swojego synka w czapce Mikołaja i szeroko się uśmiechnął. Potem wyjął list

"Drogi Witku
To będą pierwsze święta odkąd się poznaliśmy, których nie spędzamy razem. Dziwnie się z tym czuję. Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Nie wiem jak to będzie, kiedy nie złożymy sobie życzeń i nie przytulimy się jak zwykle
Dość tego... W końcu minęło już pół roku od naszego rozwodu. Nie wiem, czemu ciągle to przeżywam. Wiem, że zaraz po Nowym Roku wracasz do Polski. Pomyślałam, że może chciałbyś odwiedzić Felka. Jeśli tak, to zadzwoń i jakoś się umówimy. Musisz go zobaczyć. Bardzo wyrósł. Biega tak, że nie można go dogonić. I strasznie dużo mówi. Ciekawe po kim to...
Także... życzę ci bardzo wesołych i udanych świąt. Dużo zdrowia, szczęścia i oczywiście spełnienia wszystkich pragnień. Wiesz, że nigdy nie byłam dobra w składaniu życzeń, więc jest tak krótko. I żeby nowy rok był dużo szczęśliwszy niż ten...

Lena i Felek"
Uśmiechnął się, chociaż wyszedł mu dziwny grymas. Od prawię pół roku nie widział ani Feliksa, ani Leny. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo za nimi tęsknił. Jak bardzo ich kochał...

Klaudia wolnym krokiem zmierzała na przystanek. Cały czas przeklinała w myślach dzień, kiedy namawiała Olę na seks z Zapałą. Tuż przy przystanku zadzwonił jej telefon. Niechętnie wyjęła komórkę i delikatnie uśmiechnęła się, widząc kto dzwoni. Na wyświetlaczu widniał numer Konicy.
- No słucham panie doktorze...
- Pani Klaudio, mam bardzo nietypową prośbę.
- Słucham - uśmiechała się słuchając Rafała.
- Jest pani teraz w domu, prawda?
- No tak...
- Jeśli nie ma pani żadnych planów, to chciałbym, żeby pani do mnie wpadła. Mam problem, bo wzywają mnie do szpitala, a moja teściowa, właściwie była teściowa parę dni temu złamała nogę. Nigdzie teraz nie znajdę opiekunki. I czy mogłaby pani zająć się moimi dziećmi, one bardzo panią polubiły. O ile to nie koliduje z pani planami oczywiście.
- Nie ma problemu, za chwilę będę
- Naprawdę?
- Tak. Nie mam żadnych planów, więc z chęcią wpadnę. Do zobaczenia - uśmiechnęła się i rozłączyła. Chwilę później już zamawiała taksówkę.

Sama nie wiedziała czemu, ale uśmiech nie schodził z jej twarzy. Szła korytarzem. Przy wejściu ze śniegu otrzepywał się Falko. Był sam, co tylko zaostrzyło radość Wiktorii. Nigdy nie pomyślałaby, że będzie się tak cieszyć na jego widok. Prawię biegiem zmierzała w jego kierunku. Zatrzymał ją dzwoniący telefon. Wtedy ją zauważył. Z zaciekawieniem przyglądał się jej. Wiki lekko speszona odebrała telefon. Uśmiechnęła się przepraszająco, gdy ją mijał. Potem radość całkowicie ją opuściła.
- Hej Wiki - głos Adama dzisiaj wyjątkowo ją wkurzał - Nie dam rady przyjechać wcześniej. Będę dopiero po świętach, więc pomyślałem, że złożę ci teraz życzenia. Dużo zdrowia, mocnej głowy do moich imprez, dużo cierpliwości i mega ostrego seksu
- Krajewski, to najgłupsze życzenia jakie słyszałam. Wesołych świąt. Muszę kończyć
- Papa - rozłączył się. Ruda rozejrzała się po korytarzu, ale nie było już śladu Falkowicza. Pomyślała, że zadzwoni do Blanki.
- Hej młoda, jesteś już w Hiszpanii?
- Tak, od paru godzin.
- I jak tam? - zapytała z troską
- Wszystko świetnie. A co u ciebie?
- W porządku - uśmiechnęła się. - Kochanie, życzę wesołych świąt, szczęścia, zdrowia, pomyślności. Spełnienia życzeń - "Spełniają się tylko te życzenia, których najbardziej pragniemy" przemknęło jej przez głowę, przez co się zamyśliła.
- Słuchasz mnie?
- Tak, jasne...
- Nie wiem, kto wywołuje u ciebie ten nastrój, ale powodzenia z nim - usłyszała śmiech Blanki - Wesołych świąt mamo
- Wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku - uśmiechnięta rozłączyła się.
- Pani doktor, na bloku potrzebują asysty do trepanacji czaszki. Podobno był jakiś wypadek
- Kto operuje?
- Profesor Falkowicz - odpowiedziała pielęgniarka. Wiki z lekkim uśmiechem poszła na blok.

Piotr uniósł kieliszek z winem w geście toastu. Hana podniosła do góry szklankę z sokiem. Był lekko zdziwiony jej zachowaniem, ale nie zawracał sobie tym głowy. Odstawił wino i wpił się w jej usta.
- Poczekaj no... Nawet nie zjedliśmy kolacji - wyrwała się z objęć ukochanego
- Oj tam oj tam. - uśmiechnął się łobuzersko i musnął wargami usta Hany.
- Posłuchaj... Muszę ci coś ważnego powiedzieć.
- Tak?
- Pamiętasz ten nasz wyjazd na narty?
- Pamiętam - uśmiechnął się na wspomnienie kilku namiętnych nocy w każdym skrawku wynajętego domku
- No to ja wtedy nie myślałam o niczym innym, tylko o nas. Zrelaksowałam się...
- Hana co ty mi próbujesz powiedzieć? - Goldberg wyjęła z torebki małe zdjęcie i podała je Piotrowi
- Jestem w ciąży - z ogromnym uśmiechem przytuliła Piotra. Szczęśliwy Gawryło wpatrywał się na wydruk USG.

Agata uśmiechnęła się do swojej rodziny. Przed chwilą podzielili się opłatkiem, a teraz zasiedli do stołu. Spokojną wieczerzę przerwało wibrowanie jej telefonu. Wstała i poszła do drugiego pomieszczenia. Dopiero wtedy odebrała.
- Hej Marek. Co tam?
- Cześć. Ja dzwonię z życzeniami - uśmiechnęła się - Gwiazdki najjaśniejszej, choinki najpiękniejszej, prezentów wyśnionych, świąt fajnie spędzonych, sylwestra szalonego, roku bardzo owocnego życzy cała Leśna Góra
- Dziękuję - uśmiech nie schodził z twarzy blondynki
- Kiedy wracasz?
- Mam urlop do końca roku
- Wszyscy tu na ciebie czekają... Baw się dobrze
- Ty też. Cześć - zakończyli rozmowę. Agata zajrzała w komórkę. Miała trzy nieodebrane wiadomości
Przemek: "Prezentów po pas.
Trzy metry choinki,
Cukierków cztery skrzynki.
Przed oknem bałwanka,
Sylwestra do ranka."

Adam: "Wesołych świąt, pijanego sylwka i powodzenia w nowym roku"
Wiktoria: "Agatko kochana, spełnienia marzeń i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku"
Szybko im odpisała, a potem wróciła do stołu.

- Chyba pokrzyżowałem ci plany - wychodząc z sali operacyjnej usłyszała głos Andrzeja.
- Nie... i tak żadnych nie miałam - uśmiechnęła się szczerze w jego stronę - Za to twoje plany świąteczne chyba nie wypaliły
- Dziękuję Bogu za tą operację. To najlepsze co mi się dzisiaj przytrafiło... - spojrzała na niego zdziwiona - Po pierwsze to nigdy nie lubiłem święta, ale w tym roku to już w ogóle. Kinga się uparła, że musimy pojechać do jej rodziny
- Właśnie, jak twoja żona?
- Ktoś mógłby pomyśleć, że jesteś zazdrosna - uśmiechnął się szczerze w jej stronę.
- Co? - zaskoczona spojrzała w ciemne oczy profesora.
- Nie ważne... Wpadnij potem do mojego gabinetu, musisz podpisać papiery odnośnie zakończenia grantu
- Dzisiaj?
- Im wcześniej to załatwimy tym lepiej - skierował się do swojego gabinetu, a Wiki poszła w stronę lekarskiego. Cały czas przez oczami miała szczery uśmiech Andrzeja skierowany tylko i wyłącznie w jej stronę.

Sambor zmęczony wyszedł z pracy. Był już późny wieczór, a on nie był pewien, czy opłaca mu się jechać do rodziców Niny. Najbardziej prawdopodobne było, że już wszyscy tam śpią. Postanowił zadzwonić do Rudnickiej.
Wszedł do swojego mieszkania z komórką przy uchu. W drzwiach usłyszał dzwonek telefonu... "Świetnie, zostawiła telefon. Chyba pojadę do nich jutro rano"
- Zwariowałeś? Obudzisz Krzysia?
- Co ty tu robisz?
- Pomyślałam, że skoro ty nie możesz jechać, to my też zostaniemy. Jakoś im to wytłumaczymy - uśmiechnęła się do niego. Po chwili złączyli się w namiętnym pocałunku.

Konica właśnie wrócił do mieszkania. Zaskoczyła go dziwna cisza. Wszedł do salonu. Panował w nim ogromny bałagan. Jego dzieci całą trójką spały na kanapie, a wyraźnie zmęczona Klaudia drzemała w fotelu. Uśmiechnął się patrząc na nią. Zaniósł swoje dzieci do ich pokojów, ogarnął szybko w salonie i wyciągnął z szafy koc. Delikatnie nakrył nim Miller. Niechcący obudził ją
- Jeju... Zasnęłam? - natychmiast się poderwała
- Na to wygląda - obdarował ją szczerym uśmiechem - Dziękuję za opiekę nad dziećmi
- Nie ma za co, to była czysta przyjemność
- Tak sobie pomyślałem... Może to jest odpowiedni moment by przejść na ty.

Delikatnie zapukała i weszła do jego gabinetu. Uśmiechnął się na jej widok. Spojrzała na ogromny stos dokumentów
- To wszystko do końca roku?
- Mhm... - podał jej jeden z dokumentów. Szybko go podpisała - Dziękuję - wstała i skierowała się w stronę drzwi, ale się zatrzymała. Niepewnie odwróciła się. Zdziwiona odnotowała, że stał tuż za nią
- Chciałam życzyć ci wesołych świąt, dużo zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń
- Jesteś chyba pierwszą osobą, która składa mi szczere życzenia
- A Kinga?
- Ona się nie liczy - Wiktoria spojrzała w jego pociemniałe oczy. Uśmiechnęła się delikatnie. Chciała już wyjść, ale złapał ją za dłoń. - Wiktorio...
- Ciii... - przyłożyła palec do jego ust. Przymknęli oczy. Powoli zbliżali się do siebie. Opuszkami palców musnęła jego policzek. Po chwili poczuła jego usta na swoich wargach. Delikatne ruchy jego języka pieściły jej podniebienie. Wtopiła dłonie w jego włosy, on palcami muskał jej plecy.
Po chwili stanowczo go od siebie odepchnęła
- Możesz mi powiedzieć co my właściwie robimy?
- To, co powinniśmy zrobić już dawno - wyszeptał i złożył na jej ustach delikatny pocałunek...

4 komentarze:

  1. <3333333333333!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow *,* To jest genialne <3333

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne, i co tu więcej pisać. Gdy dochodzi się do ostatniej linijki, to aż smutno. Wspaniale napisane, miło przeczytać, od razu robi się ciepło na sercu ;) Wesołych świąt :*

    OdpowiedzUsuń