poniedziałek, 13 stycznia 2014

Część 36

Krótko, ale bardzo przełomowo... Ze względu na moją wredną naturę musiałam skończyć w tym momencie ;**

Odprowadzał poważnie wstawionego Adama do hotelu. Wciąż był wściekły. Krajewskiego ułożył na kanapie, przekazał go w ręce Agaty, a sam poszedł do szpitala.

- Przemek odbierz... - kolejną minutę próbowała dodzwonić się do Zapały. Gdy wróciła do świata żywych natychmiast chwyciła za telefon i wybrała połączenie do Przemka. Wciąż była pod kroplówką, nawet nie przejmowała się przyczyną zasłabnięcia.
- Tu Przemek Zapała, nie mogę teraz odebrać. Zostaw wiadomość
- Przemo idioto - rozłączyła się i spróbowała jeszcze raz.
- Halo? - usłyszała zaspany głos Przemka
- No nareszcie... Siedzisz?
- Co to za pytanie?
- Powiedz czy siedzisz...
- Leżę - odpowiedział
- Dobra słuchaj uważnie... Nie wiem jak to zrobisz, ale masz natychmiast wracać do Polski. Są dwie osoby, które cię teraz bardzo potrzebują
- Co? - wiedziała, że Przemek nie zrozumie o co chodzi. Specjalnie chciała to powiedzieć owijając w bawełnę, przedłużając to do granic możliwości.
- Masz syna... Ola urodziła jakieś pół godziny temu - odpowiedziała na jednym tchu. Odpowiedziała jej cisza. Wiedziała, że Przemka zamurowało
- Wrócę jak tylko będę mógł - usłyszała po dłuższej chwili. Potem Zapała się rozłączył, a Consalida odetchnęła z ulgą. Cieszyła się, że miała to już za sobą. Rozejrzała się po pomieszczeniu. W drzwiach ujrzała Falkowicza
- Cholera...

- Co się dokładnie stało? - zapytał pielęgniarki
- Zasłabła w drzwiach.
- Była osłabiona i przemęczona. Jak pan mógł pozwolić jej w takim stanie wyjść? - wtrącił się Latoszek
- Nie wiedziałem, że wyszła - odpowiedział wściekły patrząc Witkowi prosto w oczy. - Mogę już ją zabrać do domu? - Latoszek spojrzał w dokumenty
- Jasne... Niech się oszczędza
- Dopilnuję, żeby się nie ruszyła z łóżka - wysyczał wchodząc na salę.

Byli już w samochodzie. Od dziesięciu minut byli w drodze do domu, jednak przez ten czas nie odezwali się do siebie ani słowem. Andrzej ze złością wypisaną na twarzy skupiał się na drodze. Wiktoria cały czas patrzyła na niego. Czekała na moment, w którym będzie mogła zacząć spokojną rozmowę. Po chwili uznała, że lepiej już nie będzie...
- Andrzej...
- Błagam cię nic nie mów, jeśli nie chcesz wylądować w rowie - powiedział przez zaciśnięte zęby płynnie wchodząc w zakręt.
- Przepraszam? - jej odpowiedź zabrzmiała jak pytanie. Na chwilę zmarszczyła skórę na skroniach
- Mówiłem, że masz nie wychodzić z łóżka. Tu nie chodzi tylko o to, że zasłabłaś, ale przez swoją ambicję mogłaś narazić pacjenta...
- A jesteś na mnie wściekły bo?
- Bo nie lubię, jak ktoś mi się sprzeciwia, a ty jesteś szczególnie denerwująca... - zatrzymał auto przed swoją willą. Wysiadł z samochodu, Wiktoria szła tuż za nim
- Ja jestem denerwująca!? Spójrz lepiej na siebie...
- Na mnie!? Czemu na mnie!? To nie przez moją chorą ambicję zasłabłaś
- Uważasz, że mam chorą ambicję!? Jeszcze niedawno ją chwaliłeś - trzasnęła drzwiami frontowymi wpatrując się w tył jego głowy. Odwrócił się na pięcie
- Ruda złośnica... - wyszeptał wzruszając ramionami
- Słucham!? Dlaczego ty w ogóle ze mną jesteś!?
- Czasem sam się zastanawiam - zdjął płaszcz i buty. Zniknął w salonie, ona pojawiła się tam tuż po nim
- To lepiej zastanów się szybko... Lepiej żebyśmy rozstali się teraz, niż za parę lat, jak się za bardzo zaangażujemy
- Jeżeli praca zawsze będzie dla ciebie ważniejsza, to może faktycznie powinniśmy się rozstać
- To ty jesteś cholernym pracoholikiem, masz wybujałe ego, a teraz próbujesz mi wmówić że praca jest dla mnie ważniejsza od ciebie. Ty pieprzony dupku... Może jeszcze powiesz, że jestem...
- Wyjdź za mnie - wtrącił się w jej wypowiedź. Intensywnie wpatrywał się w jej zielone tęczówki
- wredną, rudą zołzą, która... Co?
- Wiktorio proszę, wyjdź za mnie...

7 komentarzy:

  1. Dodaj szybko nexta plisss jeszcze dziś ok?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam pomysł na dwie sceny i mnóstwo nauki... Nie dam rady ;)

      Usuń
  2. Wow O.O Ta część jest MEGA <3 Haha ale w niezłym momencie przerwałaś :D
    Nie mam pretensji bo ja też tak robię :P Teraz mnie ciekawość będzie zżerała od środka co Wiki odpowie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialna, fantastyczne. Tylko Falkowicz Oświadczyłby się w taki sposób. Wspaniałe.

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha. Ale się zaczęłam śmiać, czytając końcówkę. Wspaniałe. Ale znając Falkowicza, jest to bardzo realistyczne. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedno słowo opisujące wszystko : cudowne .

    Kila kolejnych : czekam na ciąg dalszy z zapartym tchem .

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Z niecierpliwością czekam na jej odpowiedź :D

    OdpowiedzUsuń