piątek, 8 listopada 2013

Część 8

Oderwała się od niego zanim zdążył zareagować
- Przepraszam - natychmiast wyszeptała i poszła do szatni. Falk delikatnie posmutniał. Na wargach nadal czuł smak ust Consalidy.

Do szpitala wrócili w ciszy. Andrzej widział zakłopotanie Wiktorii i nie chciał na nią naciskać. Gdy tylko stanął wystrzeliła z samochodu jak z procy nawet się nie żegnając. Nawet nie zauważył, kiedy zniknęła z jego pola widzenia.
- Wiki? - zapytała zaniepokojona Agata widząc Consalidę wparowującą do hotelu jak burza. - Co się stało?
- Ja... ja sobie z tym wszystkim nie radzę - wzięła butelkę wody, napiła się trochę a potem usiadła obok Woźnickiej - Potrzebuję czegoś mocniejszego - powiedziała odkładając butelkę wody i szukając jakiegoś alkoholu. Agata natychmiast ją zapytała
- No co się stało?
- Agata, wszystko ci opowiem, ale na trzeźwo po prostu nie dam rady - wyjęła z szafki wino i postawiła na blacie - Pijesz?
- Mam jutro dyżur
- Pieprzyć dyżur, pijemy całą noc

Niewiele czasu minęło, żeby były całkowicie pijane.
- No... No i wtedy go pocałowałam a potem jak jakaś idiotka spieprzyłam. Cholerny tchórz ze mnie - Wiki dopiła kolejny kieliszek wina
- Z ciebie? Spójrz na mnie... Facet ciągle się do mnie przystawia a ja ciągle go odrzucam - odpowiedzała Agata - Już nawet nie wiem dlaczego
- Widzę Woźnicka, że jesteśmy w podobnej sytuacji. Z jednym małym wyjątkiem - czknęła - Ja po prostu boję... boję się mu zaufać - przechyliła butelkę, żeby sobie dolać. W środku już nic nie było - Wino... - znów czknęła - Wino się skończyło
- To idziemy spać - powiedziała Agata i wolnym krokiem poszła do swojego pokoju. Nagle do hotelu wpadł Adam
- No, no... Widzę, że niezła balanga mnie ominęła - popatrzył chłodno na Consalidę. Nadal myślał, że to ona złożyła doniesienie. Wiki momentalnie otrzeźwiała. Nie miała zamiaru się tłumaczyć. Poszła do swojego pokoju i prawię natychmiast usnęła.

Następnego dnia w szpitalu była wyjątkowo wcześnie. Stała właśnie przy grafiku. Zauważyła, że ma dziś trzy zabiegi. Jeden trudniejszy od drugiego. I do tego każdy z Falkowiczem. Rozejrzała się niepewnie i chwyciła gąbkę. Wymazała nazwisko Andrzeja przy jednym z zabiegów. Chwyciła marker i zaczęła pisać: P... Nagle ktoś wszedł do lekarskiego. Consalida odwróciła się w stronę drzwi
- Pani doktor, co pani robi? - zapytał z uśmiechem na twarzy Falk
- Yyy - "no właśnie... Co?" - Było niewyraźnie napisane, więc chciałam poprawić
- Niewyraźnie? - stanął za nią i chwycił za prawą dłoń. Razem napisali kilka liter, które złożyły się i imię i nazwisko "Andrzej Falkowicz" Wiki zła na siebie odrzuciła marker, a Falk zarzucił na siebie fartuch.
- Właściwie dlaczego go tak nosisz? - zapytała zanim zdążyła się ugryźć w język
- Naprawdę chcesz wiedzieć? Podpatrzyłem to w jakimś filmie, a poza tym... - przysunął się do niej i szepnął jej na ucho - Tak łatwiej go zdjąć - Wiki zrobiła dziwną minę "Consalida nie doszukuj się podtekstów" ochrzaniła sama siebie i odsunęła się na bezpieczną odległość. Ludzie zaczęli się schodzić na odprawę. Usiadła w rogu kanapy. Na jej nieszczęście Andrzej usiadł tuż obok. Rękę położyła między nimi, żeby się jakoś od niego oddzielić. I to był błąd. Od razu nakrył jej dłoń swoją, a potem zaczął rysować wzorki... Kółka, kwadraciki, nawet serduszka
"Spokojnie... Wiktoria tylko go przypadkiem nie zabij." westchnęła cicho, tak, że nawet Falk tego nie słyszał. "Boże, jak on na mnie działa... Nie no, zaraz go zabiję!"
Odprawa dobiegła końca, a Consalida natychmiast się poderwała i ruszyła do pacjentów. Na dłoni nadal czuła ciepło ręki Falkowicza.

- Wiki! Wiki, zaczekaj!
- Co? - odwróciła się w stronę Andrzeja
- Ciągle mnie unikasz, a ja... Chciałem ci to oddać. Zostawiłaś w wczoraj w samochodzie - podał jej portfel
- Dzięki... Nawet nie zauważyłam, że go nie mam - powiedziała - Mam na dzieję, że nie liczyłeś ile mam pod koniec miesiąca - uśmiechnął się szeroko
- Nie rozumiem, dlaczego to robisz... Masz do mnie żal, czy co?
- To nie tak... Po prostu ta sytuacja trochę mnie przerosła. Myślę, że powinniśmy dać sobie na wstrzymanie.
- Przerósł cię zwykły pocałunek. To co będzie dalej?
- Dalej? - zapytała zdziwiona
- Wiesz co... Ja myślę, że ty po prostu uciekasz. Zawsze tak robisz, gdy poczujesz się "nieswojo" - specjalnie to zaakcentował - czy tylko przy mnie? Kiedyś mi powiedziałaś, że już niczego się nie boisz, a ja uważam, że jest wręcz przeciwnie - odwrócił się gwałtownie
- Czekaj - do Wiktorii dotarły słowa Falkowicza. Wiedziała, że ma rację - teraz ty wybierasz miejsce i czas...

W tym samym czasie Adam nie mogąc się opanować zajrzał do dokumentów z urzędu stanu cywilnego. Uważnie się w to wczytał, a z szoku o mało nie zemdlał...

3 komentarze:

  1. Fajne opowiadanie, podoba mi się Twój styl pisania, każde z opowiadań jest ciekawe przez co nie potrafię się doczekać kolejnych części, więc bardzo proszę o następne :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj wieczorem odkryłam twoje opowiadania i w jedną noc nadrobiłam wszystkie zaległości . Twoje opowiadania są świetne ! Z niecierpliwością czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń