poniedziałek, 11 listopada 2013

Część 11

- Która to już randka? Piąta? - zapytał uśmiechnięty idąc obok doktor Consalidy
- Tak - powiedziała i zatrzymała się
- I przyszliśmy do kina?
- No podobno bardzo fajny film - zaczęła się tłumaczyć - I nie jest bardzo straszny
- Słucham... Przyszliśmy na horror?
- Tylko nie mów, że się boisz
- Ja? Skąd... A mogę przeczytać opis
- Poczekaj, załatwię nam ulotkę - poszła, a po chwili wróciła z dwoma ulotkami w ręku - Mam nadzieję, że twoje serce już jest sprawne. - wyrwał jej ulotkę z ręki
- "Mama"? "Pewnego dnia ktoś brutalnie morduje matkę małych Lilly i Victorii."  Zawsze oglądasz takie filmy?
- Uwielbiam horrory
- Jesteś po prostu wyjątkowa. Jako jedyna kobieta na świecie wolisz horrory niż komedie romantyczne
- Komedie romantyczne? Błagam cię, ja chcę się rozerwać, a nie usnąć.
- Ciągle mnie zaskakujesz - powiedział z uśmiechem
- Coraz bardziej lubię zaskakiwać

Zaczął się seans. Już po pierwszych scenach Wiki niemal krzyczała ze strachu, a Falk nieźle to znosił. Przy najstraszniejszej scenie filmu Wiki podświadomie przytuliła się do Falka. Andrzej mocno objął ją ramieniem. Trochę przeszkadzało im oparcie krzesła, ale mimo to nie odsunęli się...

- Myślałam, że to ja będę krzyczeć ze strachu - powiedział wychodząc z sali
- Ja też... Tylko szkoda, że przez pół filmu siedziałam w niewygodnej pozycji i teraz mnie boli żebro - rozmasowała sobie bolące miejsce
- Ból... Jakieś inne objawy?
- Profesorze, nie sądziłam, że nawet na randce będzie pan profesjonalnym lekarzem - uśmiechnął się szeroko
- Idziemy gdzieś jeszcze? - zapytał
- A znudziłam ci się już?
- Ty? Nigdy...
- No to idziemy jeszcze na pizzę - odpowiedziała z uśmiechem i ruszyła w stronę pizzeri.
- Wiesz, kiedy ja ostatnio jadłem pizzę? Jak robiłem doktorat - powiedział siadając przy jednym ze stolików.
- No to nie wiesz co dobre. - powiedziała z szerokim uśmiechem i zaczęła przeglądać menu. - Ewentualnie może być spaghetti
- To już lepszy pomysł
- To bierzemy spaghetti - zamówiła danie i zaczęła rozmawiać z Falkiem.

- Dlaczego się nie przestraszyłeś na filmie?
- Szczerze? Nawet go nie oglądałem. Za bardzo skupiłem się na tobie - na twarz Wiktorii wpłynął delikatny rumieniec
- Opowiedz mi coś o sobie...
- Nie rozumiem
- No o swoim dzieciństwie, kobietach... Bo to że jesteś aroganckim dupkiem to już wiem - uśmiechnęła się szeroko
- To była taka jedna kobieta. Rudy złośliwiec - odpowiedział. Consalida nie zdążyła się odgryźć, bo kelner przyniósł ich spaghetti - To smacznego skarbie
- Udław się baranie... - o mało nie wybuchnął śmiechem. Wiktorii też się humor polepszył. Zaczęli jeść danie

- Poczekaj, ubrudziłaś się - koniuszkiem palca wytarł sos z kącika jej ust. Spojrzała w jego ciemne oczy. On nie wahając się delikatnie się przybliżył i... musnął wargami jej usta. Kobieta początkowo chciała się odsunąć, ale on zanurzył rękę w jej włosach i nie pozwalał jej na to. Chciał pogłębić pocałunek, językiem szukał drogi do jej języka. Consalida w końcu rozchyliła usta i sama zaczęła namiętnie całować Falka. Wsunęła swoje dłonie we włosy profesora, a on jeździł swoimi po jej karku, tak, że aż czuła dreszcze na całym ciele. Po chwili jednak się od niego oderwała - Mam nadzieję, że nie zamierzasz przepraszać i mi nie uciekniesz... - jego głos był zmysłowy, niski a oczy zrobiły się jeszcze ciemniejsze z pożądania jakie odczuwał
- Nie, dlaczego... - uśmiechnął się delikatnie

Wyszła z pizzeri. Musiała chwilę na niego zaczekać.
- Nadal nie rozumiem, dlaczego uparłeś się, że to ty zapłacisz...
- Skarbie - objął ją ramieniem - po prostu jestem dżentelmenem
- Cholernie upartym dżentelmenem
- Kolejna rzecz, która nas łączy - wrócili spacerkiem do Leśnej Góry. Już w połowie drogi Wiki trzęsła się z zimna. Natychmiast zdjął swoją marynarkę - Załóż
- Przestań
- No przecież widzę, że ci zimno. - Wiki założyła marynarkę. Jedną rękę włożyła do kieszeni, drugą chwycił Andrzej. Doszli pod hotel rezydentów. - No to pa...
- Pa - spróbował ją pocałować, ale odwróciła się tak, że musnął jej policzek. Poszedł lekko nie zadowolony do swojego samochodu, a ona wróciła do hotelu. Będąc już w środku wchłaniała zapach profesora. Potem poszła pod prysznic i położyła się spać, jednak długo nie mogła zasnąć. Rozwiązanie znalazła dopiero w środku nocy przykrywając się marynarką profesora...

Krótko, ale przełomowo :D Zdecydowanie za często piszę o FaWi... Przez weekend codziennie pojawiał się post :P Zaszalałam ;* To się niedługo skończy, bo mam sporo nauki...

4 komentarze:

  1. Absolutnie nie za często:D Super opo ! Z każdą kolejną częścią piszesz coraz to lepsze dialogi:) Gratuluję;) Mam nadzieję że dodasz coś na tygodniu, bo do weekendu chyba nie dotrwam. Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w tygodniu mam dużo mniej czasu, ale postaram się coś napisać ;) Cieszę się, że ci się podoba...

      Usuń
  2. Jest super, z niecierpliwością czekam na kolejne randki:)

    OdpowiedzUsuń