- Andrzej - zaczepiła go na korytarzu
- Tak skarbie - przybliżył się do niej. Ona natychmiast poszła w ustronne miejsce, tuż przy schowku.
- Chodzi o to - nieświadomie przygryzła wargę, co jeszcze bardziej podnieciło Falka - Że powinniśmy o tym jak najszybciej zapomnieć
- To znaczy o czym? - pocałował ją w szyję
- O tych dwóch nocach
- Mhm - pocałował ją tuż przy uchu
- I nigdy nie powinniśmy do tego wracać
- Mhm - przygryzł płatek jej ucha
- A tym bardziej tego powtarzać
- Mhm - pocałował ją tuż za uchem
- Andrzej, ty mnie w ogóle słuchasz?
- Jasne skarbie - pocałował ją w czoło
- Właśnie widzę - udawała obrażoną
- Kochanie, w ogóle cię nie rozumiem. Było fantastycznie, a ty chcesz o tym zapomnieć?
- Tak - jej głos nie był już taki pewny, gdy napotkała pociemniałe oczy Falkowicza
- Na pewno? - pocałował ją delikatnie w nos. Wiki w końcu przełamała się. Objęła Falka za szyję. On posadził ją na swoich biodrach. Zaczęła obdarowywać pocałunkami jego szyję, podczas gdy on walczył z drzwiami od schowka...
Gdy znaleźli się w środku Andrzej od razu posadził Wiktorię na małym biurku. Szybko ściągnął górę od jej kitla. Ona zdjęła jego fartuch, marynarkę. Szybko ściągnął swój krawat, a potem zaczął namiętnie całować Consalidę.
- Drzwi zamknij - szepnęła między pocałunkami. Andrzej odsunął się tylko na chwilę. Natychmiast przekręcił kluczyk w drzwiach i wrócił do Consalidy. Wsadziła dłonie pod jego koszulę. Gładziła jego plecy i ramiona, podczas gdy on walczył z jej spodniami. Językiem drażnił jej podniebienie. W końcu zdjęła mu koszulę, podczas gdy on zdjął jej bokserkę. Po chwili jego spodnie opadły mu na kostki. Jej bielizna wylądowała w kącie pomieszczenia, zupełnie jak jego bokserki. Wzajemny dotyk, pocałunki, pieszczoty rozpalały ich ciała i doprowadzały do najcieńszej granicy. Oboje wiedzieli, że nie wytrzymają długo. Andrzej po raz kolejny obdarował Wiktorię namiętnym pocałunkiem jednocześnie dłonie umiejscawiając na jej piersiach. Zacisnęła dłonie na jego barkach. Opuszkami palców sprawiał jej wielką przyjemność. Jej oddech stawał się coraz szybszy i płytszy. Falk przysunął ją do siebie. Siedziała na skraju biurka, czując na udzie napierającą męskość. Nie mogli dłużej czekać, obydwoje byli już na skraju. Objął ją w talii i wszedł w nią trochę gwałtownie. Jego ruchy były na zmianę, szybkie i wolne. Wiki zagłębiła paznokcie w jego plecach czując, że długo nie wytrzyma. W końcu oboje doszli tłumiąc jęki w namiętnych pocałunkach
Agata właśnie szła w stronę schowka. Nagle zauważyła wychodzącego z niego Falkowicza z niedbale zapiętą koszulą, krawatem tylko zawieszonym na szyi zakładającego krawat. Lekko się cofnęła. Teraz stała niezauważona czekając na dalsze wydarzenia. Nagle ze schowka wyszła Wiki z niezapiętym fartuchem, która uparcie walczyła ze spodniami.
Złapała ją dopiero w bufecie
- Nieźle romansujesz
- Co?
- No widziałam, jak wychodzisz ze schowka... - zaczęła Agata - Zaraz po..
- Zamknij się - natychmiast przerwała jej ruda
- I jak było? I czemu się nie chciałaś przyznać? I czemu się przebrałaś?
- A co ty tu w ogóle robisz?
- Marek zaproponował mi udział w badaniach, ale nie zmieniaj tematu - powiedziała Woźnicka
- Ooo... To będziemy razem pracować. Ja też się bardzo cieszę, wybacz, ale skończyłam już dyżur i chętnie bym już poszła do domu
- Pani doktor, wiozą nam pacjentkę z wypadku. Ma zmiażdżoną nogę. Przyjmie ją pani?
- Nie ma nikogo innego?
- Doktor Falkowicz wyszedł przed chwilą...
- A doktor Krajewski?
- Nigdzie go nie ma - odpowiedziała pielęgniarka
- No dobrze, przyjmę ją - powiedziała Wiki i popędziła się przebrać
Zmęczona wyszła z bloku. Miała łzy w oczach
- Nie przejmuj się. To nie twoja wina - Adam poklepał ją po ramieniu
- Mogliśmy ją uratować - powiedziała Wiktoria usilnie walcząc z tym, żeby się nie popłakać
- Nie Wiktoria, nie mogliśmy - powiedział pewnie Adam - Tak się czasem zdarza, obrażenia były zbyt rozległe
- Pewnie masz rację
- Na pewno mam rację. Idę, mam nockę na izbie - przytulił ją w geście pocieszenia. Gdy tylko się oddalił, podszedł do niej ojciec pacjentki
- Pani doktor, co z moją córką?
- Niestety nie udało nam się jej uratować. - powiedziała najspokojniej jak umiała.
- Jak to!? Zapłaci mi pani za to! To moja jedyna córka! Pożałujesz! - Tadeusz był bardzo wkurzony. Zrobił delikatny zamach. Wiktoria spłoszona skuliła się, jednak mężczyzna odsunął się. Przestrasznym wzrokiem wpatrywała się w odchodzącego faceta. Nagle poczuła jakieś szarpnięcie z tyłu
- Pożałujesz suko. Zabrałaś mi faceta - Tadeusz usłyszał to. Zaintrygowany odwrócił się
- Kinga, nikogo ci nie zabrałam
- Zapamiętaj, on kocha tylko mnie. Nikomu go nie oddam - "No troszkę przy późno" przeleciało przez głowę Wiktorii.
- Z tego co wiem, to zerwał z tobą
- Aż tak poinformowana jesteś? Zapamiętaj, że jeśli was razem zobaczę to pożałujesz tego. Pożałujesz, że w ogóle przyszło ci na myśl, żeby mieć z nim coś wspólnego. - Wiki westchnęła i odwróciła się na pięcie - Proszę... - usłyszała błagalny głos Kingi - On jest dla mnie całym światem. Proszę, zostaw go w spokoju
- Kinga, może pozwól, żeby on sam zadecydował - odwróciła się i szybkim krokiem poszła do lekarskiego. Miała już dosyć wszystkiego. Pragnęła tylko, żeby wreszcie położyć się spać.
- Co ty tu robisz? - zapytała widząc przed wejściem Falka
- Czekam na ciebie
- Po co? - jej głos przepełniony był zmęczeniem
- Pomyślałem, że moglibyśmy gdzieś wyskoczyć, ale ponieważ już trochę późno, to może od razu pojedziemy do mnie
- Andrzej nie obraź się, ale ja jestem strasznie zmęczona. Za chwilę zasnę na stojąco
- Nie ma sprawy - miał lekko przygaszony głos, ale starał się tego po sobie nie poznać - Dobranoc pani doktor - przybliżył się do niej - Pamiętaj, że teraz ty wybierasz miejsce i czas
- Nadal się w to bawimy
- No chyba, że proponujesz związek
- Myślałam bardziej o ograniczeniu naszych kontaktów
- Przecież wiesz, że to nie wypali. Śpij dobrze - lekko musnął ją wargami w kącik ust, a po chwili udał się do swojego samochodu
Nie wiedzieli, że tą scenę widziała Kinga. Wściekła blondynka z płaczem wróciła do szpitala.
Odwróciła się dopiero jak odjechał. Wolnym krokiem ruszyła w stronę hotelu. Nagle usłyszała jakieś kroki za sobą. Odwróciła się, a jedynym co ujrzała było wiadro z wylewającą się na nią cieczą.
No i się wyrobiłam przed kwasem xdd Pisałam od poniedziałku :D Większość pisane na podstawie zwiastunu i zdjęć :P Od razu mówię, że napastnikiem będzie ktoś, kogo nikt by się niespodziewał i nieźle namiesza...
I do tego muszę zdecydowanie ograniczyć ilość hotów :D
Bardzo fajne i jak dla mnie nie musisz ograniczać hotów. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńW końcu coś dodałaś , super - niedługo przekonamy się jak to w serialu pokażą , Czekam zdecydowanie na następny odcinek . Buźka .
OdpowiedzUsuńświetne <3
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńJak to ograniczyc hoty? Oszalalas xD Sa swietne, takie mniam :D Ciekawe co Kinia wymysli aby zdobyc Falko... tak oczyma wyobrazni widzialam ze go porywa i gwalci XD ona jest psychiczna, nie mniej jak moja wyobraznia haha ;D czekam na next
OdpowiedzUsuńi kolejny świetny rozdział. nie ograniczaj hotów. już nie mogę się doczekać kolejnej części :)
OdpowiedzUsuńDobre opowiadanie . Czekam na dalszy ciąg oraz na chwile między braćmi
OdpowiedzUsuńŚwietne kiedy nexcik planujesz?
OdpowiedzUsuńProszę nextcikaaaa
OdpowiedzUsuń