czwartek, 5 grudnia 2013

Część 23

Obudził się bardzo wcześnie. Delikatnie zdjął z siebie rękę Consalidy, wstał i ubrał się. Wszedł do małej kuchni.
- Cześć - zauważył siedzącego przy stole Bartka
- Cześć - uważnie obserwował jak Andrzej przeszukuje szafki i lodówkę. Po chwili zrobił stos kanapek, nalał soku do szklanki. - Zamierzacie to wszystko zjeść?
- Nie przesadzaj... Trochę ci zostawimy - powiedział z uśmiechem
- Zmieniła cię
- Dziękuję - Falko wziął tackę z jedzeniem i zaniósł do ich pokoju.

- Dzień dobry - musnął jej policzek - Pani doktor, nie śpimy - obudziła się, gdy wyszedł z pokoju, ale uwielbiała się z nim droczyć, więc uparcie zaciskała powieki - Kochanie... Wiki, wiem, że nie śpisz, ciągle się uśmiechasz - powiedział. Ona w końcu otworzyła oczy. Tuż przed nią stał talerz pełen kanapek - Smacznego
- Dziękuję - obdarowała go czułym pocałunkiem, jednak głód dał o sobie znać i natychmiast wzięła się za jedzenie.

Wiki  niezadowoloną miną wyszła na podwórko
- Co jest?
- Śniegu nie ma - uśmiechnął się - Co zaplanowałeś na dzisiaj? Kolejne wiejskie atrakcje?
- Uważaj, bo się doigrasz...
- Jeżeli twoje kary mają wyglądać tak jak wczoraj to już widzę cię przy krowach - wybuchli śmiechem.

Kolejne dwa dni spędzili na romantycznych spacerach, seansach filmowych, czułych gestach, śniadankach i seksie. Mimo wszystko byli wypoczęci i z lekkim niesmakiem, ale i uśmiechem wracali do domu
- Zabierzesz mnie tam jeszcze kiedyś? Na przykład na wiosnę... Wtedy tam musi być pięknie - kobieta rozmarzyła się
- Nie wiedziałem, że z ciebie taka romantyczka
- Nie mam w sobie nawet odrobiny romantyzmu
- Sama sobie przeczysz - uśmiechnął się, jednak wzrok cały czas miał skupiony na drodze.
- Za to ty jesteś przepełniony tym całym romantyzmem
- Największa szuja w szpitalu romantyczna?
- Tak wiem... Kolejne zaprzeczenie - uśmiechnęła się do niego - Wiesz, zmieniłeś się.
- Mam nadzieję, że na gorsze...
- No oczywiście. Teraz jesteś geniuszem zła - odpowiedziała ledwo powstrzymując  śmiech

Wszystko co dobre szybko się kończy. Dzięki wyjazdowi na wieś zapomnieli o problemach, ale teraz musieli wrócić do szarej rzeczywistości. Do pracy.
- Witam gołąbeczki - Falkowicz nie mógł się powstrzymać na widok Niny i Sambora w objęciach przez co zarobił kuksańca od Wiktorii.
- Eee dzień dobry profesorze - Michał szybko się zmył. Nina nawet nie pofatygowała się, żeby się z nimi przywitać. Od razu zniknęła za drzwiami
- Wiesz... Mam takie dziwnie wrażenie, że nikt mnie tu nie lubi
- Wydaje ci się. Tutaj wszyscy cię ubóstwiają. Wiedziałeś, że Tretter planuje postawić ci pomnik przed szpitalem - Consalida uśmiechnęła się szeroko
- No to skarbie, niedługo będziemy mieć trochę mniej czasu dla siebie. W końcu wiesz, będziesz kobietą gwiazdy...  - wybuchli śmiechem - Mamy coś dzisiaj razem? - zapytał gdy weszła do przebieralni
- Nie wiem... Sprawdź - krzyknęła. Andrzej spojrzał w grafik. On miał jedną planową operację, a ona dyżur na izbie.
- Skarbie... Jeżeli wyjdziesz stamtąd żywa to ja wystawię pomnik tobie
- Słucham... - wyszła z przebieralni i spojrzała w grafik. - No nie... Znowu dyżur na izbie? I to z Niną?
- Powodzenia - cmoknął ją w policzek i wyszedł z lekarskiego. Wiedział, że zaraz będzie próbowała się z nim zamienić.

Postanowiła stawić czoła Ninie. Wiedziała, że jej komentarze będą jeszcze gorsze niż te Borysa, ale pewnym krokiem weszła na izbę. Nina od razu spojrzała na nią spode łba
- Jak się układa z profesorem? - zapytała
- Wyobraź sobie, że fantastycznie
- Taak... Skoro tak fantastycznie, to dlaczego nie operujesz z nim, tylko dyżurujesz ze mną
- Nina, ja nie robię kariery przez łóżko... W przeciwieństwie do ciebie - odgryzła się - Ciekawe tylko, dlaczego ciągle dostajesz żylaki
- Wiktoria, lepiej trzymaj się od niego z daleka - powiedziała po chwili ciszy Nina - To zły człowiek...
- Aż tak dobrze go znasz? Wiele się zmieniło od czasów kiedy byłaś jego prywatną dzi.wką
- Nie masz prawa tak o mnie mówić - Rudnicka natychmiast wstała
- A ty nie masz prawa się wpie.przać w moje życie. - Wiktorii też puściły nerwy - Skończmy tą idiotyczną dyskusję, bo robi się nieciekawie

- Kiedy wróciliście? - na korytarzu trafiła na Adama
- Skąd?
- Nie udawaj... Przecież wiem, że byliście gdzieś za miastem. Chyba nikt oprócz Trettera nie uwierzył w twoją chorobę - uśmiechnął się do niej - Myślałem, że wrócicie dopiero jutro
- Trzeba stwarzać jakieś pozory - na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech
- Byliście na wsi u Bartka?
- Skąd o nim wiesz?
- Spędziliśmy kilka nudnych wieczorów na długich rozmowach - odpowiedział - Nie uważasz, że wieś nie jest zbyt romantycznym miejscem - przysunął się do niej, wręcz mruczał. Ich twarze dzieliły centymetry
- Było dosyć... zabawnie - odpowiedziała delikatnie się odsuwając - Muszę wracać do pracy - poszła na izbę. Czuła się niezręcznie, a na policzku wciąż czuła oddech Adama.

Wiktoria i Andrzej wyszli ze szpitala. Nagle Falkowicz raptownie stanął.
- Skarbie... Zapomniałem telefonu. Zaraz wracam
- Poczekam w samochodzie - szepnęła i ruszyła w stronę białego BMW

Przeczuwał, że coś złego się wydarzył, dlatego uwinął się w błyskawicznym tempie. Po chwili znów stał w drzwiach od szpitala. Spojrzał w stronę swojego samochodu. Stała, drzwi były otwarte, a tuż przed nią stał jakiś mężczyzna. Nie widział jego twarzy, jednak obawiał się najgorszego. Mimo dużej odległości dostrzegł strach w jej ruchach. Wiedział, że rozmawia z nikim innym, tylko z Januszem. Biegiem ruszył w jej stronę.
Odciągnął go od niej. Widział wściekłość w jego oczach. Jeden celny cios powalił Janusza na maskę samochodu. Jednak mężczyzna szybko wstał i równie szybko oddał Andrzejowi. Rozpętało się piekło. Zadawali sobie cios za ciosem. Nie słyszeli nic, skupieni byli wyłącznie na sobie. Podczas bójki Wiki nie była w stanie się poruszyć. W krótkim czasie wokół całej trójki zebrał się duży tłum. Andrzej poczuł, że ktoś go odciąga od Janusza. Mężczyzna był już tak pobity, że nie był w stanie się poruszyć, a na całej twarzy miał swoją krew, którą co jakiś czas się krztusił. Falko wyglądał nieco lepiej. Spojrzał na mężczyznę, który go odciągnął od Janusza. Zdziwił się widząc Przemka. Zapała patrzył na niego inaczej niż zazwyczaj, z uznaniem.

7 komentarzy:

  1. Cuuuudo! Kochana pisz dalej, bardzo proszę! :****
    Mogłabyś podać datę pojawienia się kolejnej części???? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;**
      Tak w przybliżeniu jutro/pojutrze :P

      Usuń
  2. kochana , ty dobrze wiesz co ja o twojej tworczosci sądze ..

    pozdrawiam i czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowicie wciągające opowiadanie :3 Nie mogę sie doczekac dalszej części, pisz szybciutko <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyczne. Może Przemek zauważy w końcu w Falkowiczu zwykłego człowieka. Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapała?! Hehe:) Ja usunęłam bloggera;( i Teraz tego żałuję;(
    ps:Kocha twoje opowiadanka:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Super czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń