- Andrzej, musisz mi pomóc. Adam się dowiedział.
- Jak to się dowiedział?
- Myślałam, że ty mu powiedziałeś...
- Nawet chciałem, ale przecież nie zrujnuję życia własnemu bratu - powiedział Falk
- Proszę porozmawiaj z nim
- Po tym wszystkim co mi zrobiłaś mam tak po prostu ci pomóc?
- Nie mi. Adamowi. - Andrzej spuścił wzrok. - Proszę... Ciebie posłucha
- Może lepiej niech pogada z Wiki - szepnął. Na szczęście Anna tego nie słyszała - Porozmawiam z nim
- Dziękuję - na twarzy Anny pojawił się uśmiech. Falk odprowadził ją do sali, a potem poszedł szukać Adama.
- Wiedziałaś?
- Domyślałam się - Wiki widziała łzy w oczach Adama. Po przyjacielsko poklepała go po ramieniu.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Przecież dobrze wiesz, że obowiązuje mnie tajemnica lekarska. Zresztą to były tylko podejrzenia - łzy się cisnęły do oczu Adama. Wiki spojrzała mu głęboko w oczy, a potem mocno przytuliła przyjaciela.
- Dziękuję - szepnął jej prosto do ucha.
- Hej... - Falk złapał Wiki za łokieć tuż przed salą jednej z pacjentek i przyciągnął do siebie - Widziałaś Adama?
- No jakieś dziesięć minut temu gdzieś jechał.
- Cholera
- A co? Stęskniłeś się?
- Chyba bardziej za tobą - powiedział uwodzicielsko i delikatnie się przybliżył do Consalidy - Pamiętaj, że teraz moja kolej
- Pamiętam...
- To o której jutro kończysz - Falk prawię dotykał ustami warg Wiki
- O czwartej - Consalida wyswobodziła się z jego uścisku i ruszyła do pacjentów. Zanim weszła na salę nerwowo się rozejrzała w poszukiwaniu jakiegoś lekarza, lecz na szczęście nikogo nie było. Miała już dość plotek, a gdyby teraz ktoś ją zauważył to byłaby tematem dnia.
Za to Andrzej wyjął telefon i wybrał numer do Adama. Brunet nie odbierał, a Falk nie mógł nic zrobić. Mógł jedynie czekać na Krajewskiego.
Wszedł do lekarskiego, a widok tam kompletnie go zaskoczył. Zobaczył śpiącą Wiki na kanapie. Wyciągnął koc i delikatnie ją nakrył. Obudziła się
- Panie ordynatorze, ja wcale nie śpię - wyszeptała wciąż lekko nieprzytomna
- Oczywiście... Tylko regenerujesz siły - Andrzej usiadł obok niej. Ona z powrotem się położyła
- Gadałeś z Adamem?
- Wiesz, że on jest adoptowany..
- Wiem - powiedział wysyłając kolejnego smsa do Adama.
- Coś strasznie się nim przejmujesz - powiedziała zdziwiona Wiki patrząc na Andrzeja. - Czemu?
- Taka stara sprawa. Może ci kiedyś opowiem
- Może? - Wiki usiadła i spojrzała Falkowi głęboko w oczy
- Na pewno nie teraz - powiedział. Wiki lekko posmutniała - Ale ci opowiem. Obiecuję - nastała między nimi chwila ciszy - A co do naszego spotkania... Kolacja? Jutro o dwudziestej?
- A mogę się ewentualnie wykręcić? Muszę pomóc Adamowi...
- Nie przesadzaj. Adam jest dużym chłopcem, poradzi sobie...
- Andrzej, jemu się zawalił cały świat, a ty tak spokojnie mówisz, że mam go zostawić, żeby iść z tobą na kolację - powiedziała Wiki
- Spokojnie... Dobrze poddaję się. Zresztą sam chcę mu pomóc.
- Wow... Nie wierzę
- Ja też nie - powiedział z uśmiechem
- Ciekawe tylko co się kryje za tym nagłym przypływem dobroci u profesora Falkowicza
- Chęć żądzy i władzy - odpowiedział z szerokim uśmiechem, na co Wiki wybuchła śmiechem. Potem wstała. Spojrzał na nią zdziwiony
- Muszę się wyspać - powiedziała i poszła się przebrać. Falk spojrzał na nią niepewnie. Wtedy do lekarskiego wszedł Adam.
Komentujcie ;)
dawaj nexta!!!!! już!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńZajebiste <3 Szybko następne
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńKiedy wkoncu next? Czekam niecierpliwie
OdpowiedzUsuń