Falkowicz od dziesięciu minut czekał na Patrycję w kawiarni. Za każdym razem, gdy drzwi się otwierały odruchowo wstawał. Gdy po raz kolejny się otworzyły i po raz kolejny spojrzał kto wchodzi, zamarł.Zobaczył długie rude włosy i już wiedział kto to. Potem usłyszał śmiech. Jej śmiech. W pierwszej chwili chciał podejść, ale nie wiedział co powiedzieć. Zresztą do kawiarni właśnie weszła Patrycja. Groźnym wzrokiem spojrzała na Wiktorię. Znały się. Tylko tego brakowało Andrzejowi. Wrócił do swojego stolika i zaczął się zastanawiać, co teraz zrobić. Podeszła do niego brunetka
- Cześć...
- Hej... Myślałem, że nie przyjdziesz
- Perspektywa więzienia trochę do mnie przemówiła - uśmiechnęli się. Falk odsunął jej krzesło. Patrycja obejrzała się. Na parterze siedziała Wiki. Andrzej wreszcie zdobył się na odwagę i zapytał:
- Kto to jest?
- Ruda zołza...
- Co masz do niej?
- Mówisz tak jakbyś jej bronił... Widzisz tego faceta, który z nią siedzi - Andrzej dopiero teraz zauważył, że Wiktoria nie jest sama - Zostawił mnie dla niej. - Falkowicz dokładnie przyjrzał się mężczyźnie, który był z Wiki i rozpoznał w nim... Przemka
- Chcesz mi powiedzieć, że oni są razem?
- Znasz ich?
- Tylko tego faceta. - skłamał - Przemek Zapała. Uważał mnie za swojego wroga numer jeden. To jego dziewczynę oszukałem na kilkaset tysięcy.
- A o teraz się dzieje z tą dziewczyną?
- Nie żyje - odpowiedział beznamiętnym głosem - Nie sądziłem, że po tym jeszcze z kimś będzie, a tu proszę.
- Znasz rudą - w końcu stwierdziła Patrycja
- Nie - twarz Falkowicza przybrała wyraz maski. Zawsze to robił, gdy chciał ukryć emocje.
Patrycja zmieniła temat. Rozmawiali, jednak Falk nie mógł się skupić na niczym innym, niż na Wiki. Co chwila zerkał na jej stolik. Gdy zauważył, że wyszła również się podniósł. Miał szczęście. Patrycja też już chciała iść
- Podrzucić cię gdzieś? - zapytała
- A nie wywieziesz mnie do lasu? - uśmiechnęli się
- Nie...
- Właściwie to możesz mnie podwieźć. Leśna Góra... Muszę jeszcze coś załatwić
- O dziewiątej?
- Obiecałem przyjacielowi - odpowiedział
- Okey, właściwie jadę w tamtą stronę - wyszli z kawiarni i wsiedli do czarnego BMW kobiety. Po drodze brunetka podała Andrzejowi swój numer i umówili się w parku.
Wysadziła go na parkingu przed szpitalem. Ruszył w stronę hotelu rezydentów. Stanął za jednym z krzaków. Chwilę potem usłyszał dźwięk motoru. Zauważył ich. Zdjęli kaski. Wiki pocałowała Zapałę, a on pojechał. Andrzej spojrzał zdziwiony na zamykające się drzwi do hotelu. Dopiero teraz uwierzył, że są razem.
Następnego dnia miał się spotkać z Patrycją, ale jakoś stracił na to ochotę. Ta dziewczyna go intrygowała, ale nadal czuł coś do Wiktorii. Mimo wszytko postanowił pójść na tę randkę z brunetką. Poszedł w stronę parku i... spotkał kogoś, z kim nie miał ochoty rozmawiać - Adama. Mimo, że brunet bardzo mu pomógł, zwłaszcza zaraz po rozstaniu z Wiki, to nie chciał z nim gadać.
- Andrzej? Kiedy wróciłeś? I czemu nie zadzwoniłeś? - nadzieja, że minie Adama bez słowa prysła. Lekko się uśmiechnął w stronę Krajewskiego - Kurczę, naprawdę fajnie, że przyjechałeś. Szkoda, że nie mogę teraz gadać. Zdzwonimy się, ok?
- Jasne...
- Musimy się spotkać. Najlepiej dzisiaj. Nawet nie wiesz ile się zmieniło.
- Nawet nie próbuje sobie wyobrazić - powiedział sam do siebie. Usiadł na jednaj z ławek. Zauważył zbliżającą się Patrycję. Uśmiechnął się i przywitał się z nią. Wstał i poszli się przejść rozmawiając. Dużo się wtedy o niej dowiedział. Nawet nie wiedział kiedy doszli pod jego pokój w hotelu. Nic nie mówiąc weszli do środka. Falkowicz zamknął drzwi, Patrycja zapaliła małą lampkę. Potem podszedł do niej. Spojrzał jej głęboko w oczy, a ona go pocałowała. Zaczęli się całować coraz namiętniej przemieszczając się w stronę sypialni. Po drodze pozbyli się góry od garnituru Falkowicza i koszulki Patrycji. Opadli na łóżko. Brunetka szarpała się z koszulą Falka. W pewnym momencie jej przerwał
- Co jest?
- Pati, ja nie mogę. Ja...
- Masz inną?
- Nie, ale kocham kogoś innego. - Patrycja usiadła na łóżku zakładając swoją koszulkę.
- Znam ją? - zapytała łamiącym się głosem
- Tak... - w tej sytuacji Andrzej nie potrafił skłamać. Brunetka wzięła swoją kurtkę i buty i wybiegła z pokoju. Pojedyńcze łzy spływały z jej policzków. Czuła się strasznie. A Falkowicz poprawił swoją koszulę i spojrzał przez okno. Jedyne o czym potrafił teraz myśleć to Wiki...
Komentować!!!
dawaj nexta i to szybko!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńsuper <3 z niecierpliwością czekam na next
OdpowiedzUsuńŚwietne
OdpowiedzUsuńNext
OdpowiedzUsuń