wtorek, 4 lutego 2014

Historia trochę inaczej cz 7

- No cześć kochanie - wychodził ze swojego gabinetu, gdy usłyszał roześmiany głos Wiktorii. Zaciekawił się, udawał, że czyta jakieś dokumenty i podszedł na tyle blisko, że słyszał wszystko co mówi
- ...
- Mama? W porządku, jutro idzie na badanie
- ...
- Też świetnie, a ty jak się trzymasz?
- ...
- To dobrze. Dawno cię nie widziałam, tęsknię wiesz...
- ...
- No papa - Wiktoria rozłączyła się i odeszła, a Falkowicz wciąż zastanawiał się z kim rozmawiała.

- Panie profesorze... - wreszcie udało się jej go złapać, cały dzień jej unikał. Gdy tylko go zobaczyła na oiomie natychmiast tam popędziła - Ja chciałam jeszcze raz podziękować za wszystko, no że pomaga pan mojej mamie i w ogóle
- Ma pani do mnie coś konkretnego? - zapytał oschłym tonem. W uszach wciąż mu brzęczała jej rozmowa telefoniczna. Wiktoria delikatnie się przybliżyła. Poczuł jej delikatne perfumy, na chwilę odpłynął
- Chodzi o tą operację pana Wrony. Ja wiem, że ona jest dopiero za tydzień, ale gdybym mogła przy niej asystować.
- Przecież sama pani powiedziała, że ta operacja jest dopiero za tydzień, proszę do mnie przyjść z tym później - odburknął. Poczuł, że zapach jej perfum oddala się, odsunęła się
- Oczywiście - odpowiedziała chłodnym profesjonalnym tonem
- A jak pani mama? - nie wiedział czemu, ale chciał rozluźnić atmosferę, pomimo tego, że sam zaczął. On pierwszy odpowiadał zimnym, oschłym tonem
- Dobrze
- Świetnie, przyjadę po nią jutro i zawiozę na badanie
- To nie będzie konieczne. Ja z nią pojadę, mam wolne a z tego co wiem pan ma dyżur
- Pani doktor, jestem ordynatorem i jeśli chcę nie muszę mieć dyżuru. Wystarczy mała zmiana w grafiku - odpowiedział z uśmiechem
- Ale...
- Proszę się ze mną nie droczyć, to już postanowione - zniknął z oiomu, przez chwilę nie mógł wybaczyć sobie ciepłego droczenia się z Consalidą. Gdy tylko zniknął za drzwiami natychmiast usłyszał w głowie jej głos i pełną miłości rozmowę telefoniczną. Ciągle się zastanawiał z kim rozmawiała a na samą wspomnienie czuł złość.

Już miał wychodzić ze szpitala, stał w recepcji i czekał aż pielęgniarka poda mu dokumenty gdy ją zauważył. Blond włosy do ramion, ciemne, podkrążone oczy, trochę zbyt mocny makijaż. Wiedział co pod nim ukrywa. Nie mógł uwierzyć, że jednym krótkim smsem zakończyła to co ich łączyło, jednak nie czuł nic oprócz niedowierzania. Żadnej złości, żadnego bólu. Zdał sobie sprawę, że nigdy jej nie kochał, a to co wyglądało na miłość było krótką fascynacją i drobnym wykorzystaniem jej kontaktów. Teraz nie była mu nawet potrzebna...
Kinga spojrzała na niego. Przez chwilę w jej oczach zauważył strach, jednak ona szybko odwróciła głowę. Nim zdążył zareagować zniknęła z pola widzenia.

Punktualnie o dziesiątej stawił się przed hotelem rezydentów. Zadzwonił dzwonkiem. Otworzyła mu lekko zaspana Wiktoria w luźnym białym topie i niebieskich szortach.
- Myślałam, że badanie jest o jedenastej - ziewnęła. Dla upewnienia się spojrzała na zegar w hotelu.
- Bo jest - z uśmiechem przyglądał się jej. Skąpo ubrana robiła na nim ogromne wrażenie. Nie mógł oderwać wzroku od jej długich, zgrabnych nóg. Ona spłonęła rumieńcem, gdy zauważyła wzrok Andrzeja. Falkowicz szybko się opamiętał i nie czekając na zaproszenie wszedł do środka
- Pomyślałem, że osobiście sprawdzę jak się czuje pani Wanda, no i może trochę porozmawiamy
- O czym panie profesorze? - zaśmiała się - Mama jeszcze śpi
- No nie wiem... Może o twoich zainteresowaniach - Wiktoria szeroko się uśmiechnęła. Chciała się jakoś wyrwać, żeby się przebrać jednak wzrok Andrzeja wywoływał u niej uśmiech. Chciała obserwować to pełne pożądania spojrzenie.
- O moich zainteresowaniach? - nawet nie zwróciła uwagi na to, że nie posługują się oficjalną formą. Nie przywiązywała do tego wagi - Lubię książki i dobre kino. Zwłaszcza kryminały. A pan?
- Hmm... Dawno nie interesowałem się niczym poza medycyną
- Popadł pan w pracoholizm panie profesorze - uśmiech nie schodził jej z twarzy
- Może...
- To może pożyczę panu parę filmów albo książek. Musi pan mieć jakieś inne pasje
- Nie lubię oglądać sam - doskonale wiedziała co ma na myśli. Zaśmiała się
- No niech panu będzie, może pan dzisiaj wpaść zrobimy sobie maraton filmowy - uśmiechnęła się - Pójdę się przebrać. Może pan wybrać repertuar - wskazała na półkę pod telewizorem na której leżał stos filmów DVD. Andrzej uśmiechnął się podchodząc do niej, a Wiki zniknęła w swoim pokoju.

Wyszła po pięciu minutach. Przemknęła tylko do łazienki. On ciągle wybierał repertuar na wieczorny seans filmowy. Zastanawiał się co ją do tego podkusiło, a w jego głowie układał się pewien plan. Postanowił kupić najlepsze wino, trochę przekąsek i przy odrobinie szczęścia dowie się wszystkiego co chce wiedzieć. Ciągle nurtowała go jej wczorajsza rozmowa telefoniczna.
- Mam iść obudzić mamę? - usłyszał jej głos tuż za sobą. Nawet się nie zorientował, gdy podeszła tak blisko
- Tak, myślę że tak
- Zje pan z nami śniadanie? - zapytała niepewnie
- A wie pani, że bardzo chętnie. Dzisiaj jestem na samej kawie - uśmiechnął się szeroko do Wiki. Podczas gdy ruda poszła obudzić Wandę Falko z zainteresowaniem wpatrywał się w obrazy na ścianach.

Przy śniadaniu niewiele mówili. Andrzej cały czas wpatrywał się w Wiktorię. Czasem odwzajemniała spojrzenie, jednak większość czasu spędziła ze wzrokiem wlepionym w kanapki. Gdy ich ręce przypadkiem się zetknęły, gdy oboje sięgnęli po kanapkę, gdy poczuła ciepło jego dłoni poczuła zakłopotanie. Jednocześnie chciała, żeby te dłonie pieściły każdy skrawek jej ciała. Starała odgonić od siebie tą myśl, jednak nie mogła.
- Miło było, ale musimy już jechać - powiedział uśmiechając się.
- Za chwilę przyjdę - powiedziała Wiktoria i popędziła do pokoju po torebkę. Andrzej w tym czasie zaprowadził Wandę do samochodu. Po chwili dołączyła do nich Wiki i razem pojechali do profesora Nowaka.
Przez całą drogę Wiktoria była spięta. Andrzej zauważył to od razu, ale nie wiedział co z tym zrobić. Dopiero w połowie drogi odważył się okryć jej dłoń swoją. Spojrzała na niego pytającym wzrokiem, jednak on skupił się na drodze. Delikatnie gładził jej dłoń starając się ją uspokoić. W końcu przestała się w niego wpatrywać, spojrzała w okno nie odtrącając jego dłoni. Czuła to przyjemne ciepło i spokój rozchodzące się po jej ciele kiedy jego dłoń dotykała jej. Przez krótki moment pomyślała, że tak mogłoby być wiecznie, że nie chce końca tej podróży, jednak szybko odgoniła od siebie tą myśl.

Wszystko poszło dobrze. Profesor Nowak zgodził się zoperować Wandę. Andrzej odwiózł Wiki i jej mamę do hotelu. Nie widzieli się aż do wieczora. Około dwudziestej stanął przed drzwiami hotelu. Niepewnie zadzwonił dzwonkiem. Otworzyła mu po dłuższej chwili i szeroko się uśmiechnęła na widok uśmiechniętego Andrzeja z kwiatami, winem i winogronami w zwykłych jeansach i niedopiętej koszuli

4 komentarze:

  1. piękne dawaj szybko nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie. Jestem ciekawa jak się potoczy dalszy wątek.A kiedy next

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale ładne. Pięknie ubrane w słowa, bardzo realistyczne. Kochana, podziwiam :* I czekam na kontynuację.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja kocham twoje opo. Działa na mnie odstresująco. Pisz szybko next ;-)

    OdpowiedzUsuń