Nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Nie spodziewała się go w takim wydaniu.
- To dla ciebie - podał jej bukiet kwiatów. Uśmiechnęła się szeroko i wpuściła go do środka. - Mam nadzieję, że się nie rozmyśliłaś.
- Jakie filmy wybrałeś? - zupełnie im nie przeszkadzała nieoficjalna forma. Czuli się naturalnie.
- Kilka klasyków
- Czyli jednak oglądasz jakieś filmy...
- Niewiele - uśmiechnął się siadając na kanapie.
- Pójdę po kieliszki - na chwilę zniknęła w kuchni. Wróciła z dwoma kieliszkami i miską popcornu. - Mam nadzieję, że jadłeś kolację bo nasza lodówka świeci pustkami - uśmiechnął się podając jej wybrane filmy - Zielona mila? Krzyk? Twój na zawsze? Do kompletu brakuje nam tylko komedii.
- A chcesz komedię?
- Nie błagam - zaśmiała się włączając telewizor. Usiadła tuż obok niego zajadając się popcornem. Od czasu do czasu popijali wino. Po jakiś dwudziestu minutach filmu Falko zaczął wykorzystywać stary trik. Udał, że się przeciąga i położył swoją rękę na jej ramieniu. Nawet tego nie zauważyła pochłonięta filmem.
Film się skończył a ona sztucznie się zaśmiała.
- Umarł i koniec... Szkoda - spojrzała na pustą już butelkę wina - Wino się skończyło - teatralnie je przechyliła. Lekko chwiejnym krokiem ruszyła do kuchni po następną butelkę.
Wróciła z kolejnymi dwoma butelkami uśmiechając się szeroko
- Chyba będę musiał wrócić taksówką - szepnął. Nie usłyszała. Prawię natychmiast podała mu wino do otworzenia. Napełnił oba kieliszki czerwonym płynem.
Nie spodziewał się, że w ogóle się nie przestraszy, Oglądanie horroru traktowała jak rozrywkę. Co chwilę słyszał jej przytłumiony śmiech. Nie pytał z czego się śmieje, nie był pewien czy chce to wiedzieć. Wolał skupić się na filmie.
Nie wytrzymał długo. Spojrzał na nią i szeroko się uśmiechnął patrząc jak zajada się winogronem
- Co jest? - oblizała usta. Poczuł niewyobrażalne pożądanie. Nigdy wcześniej nie czuł tego tak mocno jednocześnie wiedział, że nie może, nie teraz
- Słodko wyglądasz kiedy jesz - uśmiechnął się patrząc w jej wielkie, zielone oczy. Odwzajemniła jego uśmiech.
- Dziękuję... - spojrzała na film, jednak nadal czuła na sobie spojrzenie Falkowicza - Coś jeszcze? - procenty z butelek wina buzowały w jej głowie. Nie była do końca sobą, a może właśnie odkrywała swoje prawdziwe "ja"
- Chciałbym wiedzieć, co skrywa się w tych zielonych oczach - delikatnie się przysunął. Odgarnął kosmyk jej rudych włosów za ucho. Odwróciła wzrok. Zaskoczył ją. Myślała, że tylko ona chce go poznać tak naprawdę, nigdy że jest na odwrót.
- Na przykład...
- Na przykład pan Zapała... Byliście parą prawda?
- Dawno i nieprawda - odpowiedziała ze śmiechem. - Po takim gówniarzu nawet nie warto cierpieć. Chociaż jako przyjaciel nieźle się sprawdza. Sprawdzał, bo teraz szaleje na czarnym lądzie - zastrzegła
- A teraz... Masz kogoś? - powoli zbliżał się do zamierzonego celu
- Nie... Chwilowo mam dosyć facetów
- Naprawdę? Słyszałem wczoraj twoją rozmowę... Myślałem, że... - przerwała mu wybuchem śmiechu
- Myślałeś, że z kimś jestem... Rozmawiałam z Blanką
- To twoja siostra?
- Ale pan jest dociekliwy - uśmiechnęła się - To trudny temat. Blanka przez wiele lat myślała, że jest moją siostrą, ale... tak naprawdę to moja córka. Błąd młodości. Dowiedziała się kilka lat temu i znienawidziła mnie. Teraz wszystko jest dobrze, jakoś nam się układa
- Czekaj, czekaj... - Andrzej zaczął powoli kojarzyć fakty - Chcesz mi powiedzieć, że masz nastoletnią córkę
- Oglądamy - szybko przeniosła swój wzrok na telewizor. Już się nie odzywali
Nadszedł czas na trzeci film. Obojga fabuła nie wciągnęła. On zaczął bawić się jej włosami a ona po krótkiej chwili usnęła. Starając się jej nie budzić zabrał swoją rękę. Z uwagą obserwował jak spokojnie siedzi, prawię leży i miarowo oddycha. Postanowił przenieść ją do jej pokoju. Wsunął rękę pod jej plecy i nogi. Jeszcze bardziej omiotła go woń jej perfum. Pożądanie go obezwładniło, jednak musiał się powstrzymywać. Uniósł ją do góry i powoli zmierzał do jej pokoju. Po cichu się tam wsunął i położył ją na kanapie. Okrył ją kocem i z uśmiechem obserwował jak przytula się do poduszki.
- Możesz mi powiedzieć, co Falkowicz robi w salonie? - Adam bez pukania wszedł do pokoju Wiki. Właśnie wstawała
- Co? - spytała lekko otępiała. Powoli do niej dochodziły wydarzenia z wczoraj
- Śpi na kanapie w naszym salonie...
- Kto?
- No Falkowicz. Wiesz, co on tu robi?
- O cholera - rozejrzała się po pokoju. Przyjrzała się sobie i głośno odetchnęła z ulgą - Chyba go tu zaprosiłam...
- Chyba?
- No dobra no, oglądaliśmy filmy. Chyba usnęliśmy - uśmiechnęła się. Powoli przypominała sobie każdy szczegół wczorajszego wieczoru. Pamiętała jego kojący dotyk dłoni na jej ramieniu, kilka wesołych rozmów podczas oglądania filmu, obserwowanie z jakim skupieniem je ogląda. Intrygował ją, cholernie ją ciekawił. Miała coraz większą ochotę poznać prawdziwego Andrzeja Falkowicza. Przez chwilę wydawało jej się, że jego prawdziwe oblicze poznała wczoraj, jednak w jego oczach było coś, co ją zaciekawiło. Pewnego rodzaju blokada, nigdy nie widziała w nich nic poza chłodem lub zaciekawieniem. To drugie widziała coraz częściej
- Halo... Ziemia do Wiki - Krajewski machnął jej ręką przed twarzą
- Sorry, mówiłeś coś?
- Tak, masz iść tam, zrobić mu herbatkę i wygnać go stąd
- Czemu ja?
- Bo ty go tu zaprosiłaś, a ja wiszę mu kasę - rozbroił ją uśmiechem i szybko wyszedł z jej pokoju. Ona delikatnie się uśmiechnęła i zaczęła się ogarniać.
Poszło jej wyjątkowo szybko. Po kilku minutach była już w kuchni i parzyła kawę. Jego ulubione latte. Sama nie wiedziała dlaczego to robi, ale to wywoływało uśmiech na jej twarzy. Z kubkiem kawy w ręku weszła do salonu. Spojrzała na śpiącego Falkowicza i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Spał tak słodko, że żal jej było go budzić. Wiedziała, że potem może być na nią zły, więc podeszła i opuszkiem palców przejechała po jego zaroście
- Mmm... Wiki - przewrócił się na drugi bok. Ledwo powstrzymała się od wybuchu śmiechem. Palcem obrysowała jego usta. Wykrzywił je w słodkim uśmiechu, a po chwili leniwie podniósł powieki. Spojrzał na nią i natychmiast zerwał się z kanapy
- Spokojnie - powiedziała uśmiechając się. Podała mu kubek z kawą - Pańskie ulubione latte
- Dziękuję - upił łyk gorącego napoju i postawił kubek na stoliku. - Przepraszam. Odniosłem panią i położyłem się tylko na chwilę.
- Spokojnie - uśmiechnęła się - Ma pan piętnaście minut
- Bosko, nie zdążę się przebrać - spojrzał na swoją koszulę i jeansy
- Ja uważam, że w tym wydaniu wygląda pan dużo bardziej... pociągająco - zaczęła uwodzicielskim głosem rozpinając mu jeden guzik. Prawię natychmiast zabrała ręce, nim zorientował się co się dzieje - Łazienka jest zajęta - krzyknęła biegnąć do toalety. Falko uśmiechnął się i wyszedł z hotelu.
W drodze do szpitala zaczął intensywnie myśleć. Spodziewał się wszystkiego, ale nie tego, że Wiki od kilkunastu lat jest matką. I że jest w tak skomplikowanej sytuacji. Domyślał się, że to musiało być dla niej trudne... W pierwszej chwili pomyślał, że to powinno go odepchnąć, w końcu nie przepadał za dziećmi, jednak po krótkiej chwili zdał sobie sprawę, że to jeszcze bardziej go w niej intryguje.
piękne
OdpowiedzUsuńSłodkie *o*
OdpowiedzUsuńMusisz pisać takie zarąbiste te opowiadnia? xD Szybko nexta wstawiaj :)
OdpowiedzUsuńhaha :D Przepraszam xdd
Usuń"Nie pytał z czego się śmieje, nie był pewien, czy chce to wiedzieć" - Haha, świetne :) Jedno zdanie, a ja nie mogę zdjąć uśmiechu z twarzy. Wspaniałe jak zwykle. Czyżby Wiktoria rozpoczynała walkę o Falka? :D Pisz nexta.
OdpowiedzUsuńNapisz teraz część tamtego opowiadania
OdpowiedzUsuńŚwietne !!! Dodasz dziś next tego starego opowiadanka ? PISZ DALEJ KOCHANA :*
OdpowiedzUsuńMega!!! Jak byś pisała książki na ich temat, to bym zaczęła czytać je :) Świetne :)
OdpowiedzUsuń