piątek, 2 sierpnia 2013

Część 4

Wiktoria wróciła bardzo późno do domu. Wszędzie było już ciemno, ale nie wszyscy spali. Ktoś czekał na nią w salonie...
- Nie spieszyłaś się z powrotem... - jego głos wydawał się być spokojny
- Może dlatego, że jutro mam wolne
- Dlaczego ty się z nim spotykasz? On dba tylko o swoje interesy
- Przemo... nie bądź drobiazgowy - Wiki właśnie weszła do łazienki
- Widzę, że strasznie zadowolona wróciłaś...
- Tak i proszę nie psuj mi tego - Wiki weszła pod prysznic, a Przemek wrócił do swojego pokoju.

Ktoś delikatnie pukał do pokoju Wiki. Consalida niechętnie wstała z łóżka. Spojrzała na zegarek, było po piątej. Wściekła otworzyła drzwi, już chciała coś krzyknąć, ale gość zamknął jej usta pocałunkiem...
- Stęskniłem się za tobą - powiedział uwodzicielsko
- Andrzej, co ty tu robisz? Jak się tu dostałeś?
- Nie zapominaj, że mieszka tu mój przyjaciel - Falkowicz odsunął się. Z salonu pomachał im Adam. Wiki spowrotem odwróciła się w stronę Andrzeja. On namiętnie ją pocałował...
- Poczekaj chwilę - Consalida przerwała pocałunki przepełnione coraz większym pożądaniem.
- Co jest?
- No więc ja tak nie chcę... Nie wiem, czy jesteś ze mną, bo mogę cię uratować przed pudłem, czy z jakiegoś innego powodu.
- Rozumiem, ale to nie tak. Naprawdę mi na tobie zależy
- Wiki, co tu tak głośno?
- Chowaj się - Wiki pociągnęła Falkowicza do swojego pokoju, a sama poszła do kuchni. Chwilę potem był tam Przemek
- Czy mi się zdaje, czy słyszałem Falkowicza...
- Zdaje ci się...
- Czemu nie śpisz? - zapytał przysuwając się do niej niebezpiecznie blisko
- Jakoś nie mogę
- Zaśpiewać ci kołysankę?
- Nie dzięki... - Wiktoria wypiła trochę wody i wróciła do swojego pokoju. Falkowicz uśmiechnął się na jej widok. Chwilę potem usłyszeli trzask drzwi z pokoju obok - Musisz iść...
- Widzimy się potem - delikatnie ją pocałował, ale gdy ona starała się uwolnić, coraz bardziej się w nią wpijał
- Mmm - odepchnęła go - Bo nigdy stąd nie wyjdziesz
- Kusząca propozycja
- Idź już
- Pa - Falkowicz pocałował Wiktorię w czoło i wyszedł z jej pokoju.

Około dziewiątej w hotelu nie było nikogo oprócz Wiktorii. Ona właśnie szykowała się do wyjścia. Miała spędzić cały dzień z Falkowiczem. Specjalnie dla niej wziął wolne. Gdy robiła ostatnie poprawki w makijażu usłyszała trąbienie. Wyszła i zobaczyła znajome auto. Z niego wyszedł Falkowicz, jednak nie taki jak zwykle. Miał na sobie białą niedopiętą białą koszulę i lekko sprane jeansy.
- Wow... Świetnie wyglądasz - Andrzej przyjrzał się rudowłosej. Była ubrana w jeansowe szorty i białą podkoszulkę ze śmiesznym nadrukiem. Włosy rozpuszczone, delikatny makijaż. Falkowicz nie mógł oderwać od niej wzroku
- Ty też. Naprawdę super wyglądasz - Wiki uśmiechnęła się
- To gdzie mnie porywasz?
- Niespodzianka - Consalida wsiadła do auta, Falkowicz usiadł za kierownicą. Pojechali. Wiki z początku poznawała okolicę, jednak szybko straciła orientację. Nigdy wcześniej tu nie było, a nie byli daleko od Leśnej góry, tylko kilkanaście kilometrów. Nagle Andrzej zatrzymał się i otworzył drzwi. Poszedł otworzyć bagażnik. Wyjął z niego koc i kosz piknikowy. Potem podszedł do Wiktorii.
- No wysiadaj - Consalida posłusznie wyszła z auta. Falkowicz zamknął je i poszli na pobliską łąkę.
- Przyjechaliśmy na piknik? - zapytała gdy Andrzej wszystko rozłożył
- Tu przynajmniej będziemy sami - uśmiechnął się do niej i położył się na kocu. Wiktoria położyła się tuż obok niego. - Jesteś głodna?
- Niedawno jadłam...
- No nie, a ja sam gotowałem
- Sam? - zdziwiła się Wiktoria - No to muszę spróbować - Falkowicz wyjął jedną z kanapek i włożył Wiktorii do ust. - Pyszna...
Nagle Falkowicz zmienił pozycję. Podparł się łokciem i patrzył z góry na Wiktorię. Gdy spojrzała mu w oczy zobaczył w nich ten ogień, któremu nie mógł się oprzeć. Delikatnie przybliżył się do niej i namiętnie pocałował...

6 komentarzy: