wtorek, 13 sierpnia 2013

Część 7

- Cholera - Wiki wparowała do domu Falka nawet się nim nie witając
- Co jest? - zapytał przeżuwając kanapkę
- Dostałam rozpiskę egzaminatorów
- I to cię tak zdenerwowało?
- W komisji będzie profesor Siekiera - Andrzej spojrzał na nią zdziwionym spojrzeniem - Przeukochany profesor Siekiera. On mnie po prostu nienawidził. Oblewałam u niego każdy egzamin, chociaż starałam się jak cholera. - Falkowicz wstał i mocno przytulił Wiktorię. Ona wtuliła się w jego ramiona - Na bank obleję
- Nie oblejesz - pocałował ją w czoło, przez nos zmierzał do ust, jednak odepchnęła go od siebie
- Muszę się uczyć. Wpadłam po kilka rzeczy - Falk spojrzał na nią zdziwiony - Chyba nie myślałeś, że zarwę noc. Trochę się pouczę i idę spać, a przy tobie chyba by nie było szans. - Andrzej uśmiechnął się szeroko
- Podwiozę cię
- Dzięki - Wiki wyszła z jego willi. Zaraz za nią szedł Falkowicz. Zamknął drzwi, otworzył przed Wiktorią drzwi do samochodu, ale ona zatrzymała się. - Skarbie...
- Tak?
- Yyy, no więc mam taką trochę głupią prośbę
- Dawaj - uśmiech nie znikał z twarzy Falkowicza
- Dasz poprowadzić? - Andrzej zakrztusił się własną śliną.
- Słucham...
- No mówiłam, że to głupie. Zapomnij o tym - Wiki już chciała wsiąść do samochodu, ale przytrzymał ją za łokieć
- Wygrałaś - dał jej kluczyki - Ale jak się rozbijemy, to o prostu nie wiem co ci zrobię
- Dobra, dobra - Wiktoria popędziła do drzwi od strony kierowcy. Chwilę potem siedziała za kółkiem
- Prowadziłaś kiedyś?
- No parę razy. - przyznała szczerze
- Masz przy sobie coś na uspokojenie? - Wiktoria pokręciła przecząco głową i przekręciła kluczyk w stacyjce. Przycisnęła gaz. Ruszyli, ale... do tyłu. W ostatniej chwili Wiktoria zahamowała. Falkowicz już był cały spięty, a nawet nie wyjechali na drogę.

Piętnaście minut później byli pod hotelem. Falkowicz głośno odetchnął z ulgą
- Jak następnym razem dam ci kluczyki to uderz mnie porządnie - Wiki zaśmiała się
- Wejdziesz?
- Myślę, że Przemek nie będzie zadowolony z mojego towarzystwa. Zobaczymy się jutro - czule ją pocałował. Ona weszła do hotelu, a on zamiast do swojej willi poszedł do szpitala. Wiedział, że Adam ma właśnie dyżur, a musiał pilnie z nim porozmawiać.

- Adam, zaczekaj - Krajewski zatrzymał się i odwrócił w stronę Falkowicza
- Co jest?
- Musisz mi pomóc
- W czym?
- Skończyłeś już
- Jeszcze nie - odpowiedział Adam
- Pogadamy jak skończysz. Czekam pod szpitalem
- Okey, za jakiś pół godziny kończę dyżur - odpowiedział Adam i popędził do pracy. Andrzej wyszedł ze szpitala i wsiadł do swojego samochodu.

Czterdzieści minut później w samochodzie pojawił się Adam
- Przepraszam, były małe komplikacje. O co chodzi?
- Znasz profesora Siekierę
- Coś mi się obiło o uszy, a co?
- Jest w komisji egzaminacyjnej.
- I co chcesz go przekupić, żeby Wiki zdała? - Krajewski zaśmiał się - A może zastraszyć? - Falkowicz nie odpowiadał - Naprawdę
- Nie mam innego wyjścia. Muszę się jej odwdzięczyć za to, że nas obroniła. Ty też jesteś coś jej winien. Poza ty dla niej zrobiłbym wszystko
- I może mam jechać z tobą?
- No raczej. Sprawdziłem gdzie pracuje. To godzina drogi stąd
- Nie no proszę cię. Ja mam plany na dzisiejszy wieczór
- To się akurat dobrze składa, bo już dawno wyszedł z kliniki - odpowiedział Andrzej - jedziemy tam jutro z samego rana.
- Czyli mogę iść na imprezę, ale nie mogę się zabawić. Ja mam jutro wolne
- No właśnie - powiedział Andrzej - Widzimy się o ósmej. A teraz spadaj - Falkowicz otworzył mu drzwi. Adam niechętnie wyszedł. Poszedł w stronę hotelu, a Andrzej pojechał do domu.

Jak myślicie? Falkowicz przekupi tego profesora i czy Wiki się o tym wszystkim dowie? Jak zareaguje?
Komentować xd

6 komentarzy: