czwartek, 25 lipca 2013

Część 1

Tak jak obiecałam, dzisiaj ruszamy z nowym opowiadaniem :)

Wiki weszła do gabinetu Falkowicza bez pytania. On właśnie grał na swoim pianinie.
- Widzę, że na starość robię się trochę sentymentalny - powiedział nie spodziewając się tego co do powiedzenia ma Wiki. Consalida wyjęła opakowanie z lekiem na SM. Andrzej nadal nie przestawał grać. Zamknęła mu klapę od pianina.
- Tak chcesz ze mną rozmawiać?
- Usiądźmy - zaproponował i usiadł na swoim czerwonym fotelu. Wiki oparła się o biurko.
- Możesz mi powiedzieć skąd u mojej mamy wziął się lek do badań nad SM? Badań, które już podobno nie istnieją...
- Podobno - powiedział z wielką pewnością siebie Falkowicz
- Ten lek powinien być już dawno komisyjnie zniszczony, a ty karmisz nim moją matkę?
- Ten lek, który podobno nie istnieje, może uratować życie twojej mamy i nie tylko jej
- Tak jak uratowałeś życie Ludmile - powiedziała Wiki - Kolejny cud profesora Falkowicza - Wiki włożyła lek spowrotem do torebki - Jutro idę z tym do prokuratury
- Myślę, że zrobisz wielki błąd - powiedział spokojnie Andrzej
- Grozisz mi?
- Nie, no skąd. Mam nadzieję, że cię przekonam.
Trwali chwilę w ciszy. W końcu odezwała się Wiktoria
- Nie, nie mam do tego głowy. Mam egzamin. Czekam na wyjaśnienia do wtorku i oczywiście do tego czasu fiolka zostaje u mnie - Consalida ruszyła w kierunku drzwi
- Wiki...
- Co?
- Dziękuję
- Za co? - zapytała Wiktoria
- Za operację, za wyjazd, za wszystko
- Nie, nie wracajmy do tego, dobrze? - Wiki wyszła z gabinetu, profesor posmutniał. W tej chwili badania nie były najważniejsze, tylko Wiki. Musiał odzyskać jej zaufanie, ale jeszcze nie wiedział jak... W tym momencie do gabinetu wszedł Adam
- Stary co ty odwalasz? Dowiedzieli się o lekach. W ostatniej chwili zablokowałem dostęp do badań - Falkowicz nie odezwał się, myślami ciągle był gdzie indziej - Andrzej, co jest?
- Wiki tu była. Przed chwilą. Mamy czas do wtorku, potem idzie do prokuratury
- Do wtorku? Każdy normalny człowiek w tym szpitalu poszedłby od razu
- Wiem - odpowiedział Falkowicz - Pomóż mi wymyślić jakąś wymówkę - Adam usiadł w fotelu, a Falkowicz za biurkiem. Obaj myśleli nad tym co powiedzieć Wiktorii.
- Może po prostu powiedz jej, że jak pójdzie z tym do prokuratury to już nigdy nie stanie przy stole operacyjnym
- To ją jeszcze bardziej zmotywuje - odpowiedział Andrzej. Nie spodziewali się, że ten kawałek rozmowy usłyszy Przemek. Właśnie przechodził korytarzem. Od razu ruszył na salę Wandy Consalidy w nadziei, że spotka tam Wiktorię. Nie mylił się.
- Wiki, mogę cię na chwilę prosić...
- Jasne - odpowiedziała i wyszła za Przemkiem na korytarz
- Byłaś u Falkiwcza?
- Tak
- I co?
- Ma czas do wtorku, żeby mi wszystko wyjaśnić - powiedziała Consalida
- Właśnie kombinuje z Adamem, co ci powiedzieć. Chcieli ci nawet zagrozić.
- Żartujesz...
- Nie - powiedział Przemek
- Skończony dupek. Jutro pójdę do prokuratury. - Przemek delikatnie się uśmiechnął. Wszystko wskazywało na to, że niedługo Falkowicz skończy w więzieniu...

24 komentarze:

  1. następne opowiadanie szybko

    OdpowiedzUsuń
  2. szybkooooo nextaaaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Świetna część no i mam nadzieje, że Wiktoria nie pójdzie z tym lekiem do prokuratury bo to będzie straszne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej uspokój się. Jak zechce to zrobi opowiadanko nr 2 :) Ale fakt też chce żeby szybko był next! i to taki długiii next.

    OdpowiedzUsuń
  5. szybko nexta. kiedy będzie?

    OdpowiedzUsuń