Przed oczami ciągle miał moment, w którym Wiki odchodzi. Właściwie nie wiedział, czemu ciągle o niej myśli. Może ze względu na dziecko. Jedyną pocieszającą myślą było to, że jutro zobaczy ją w pracy. Znał jej i swój grafik na pamięć. Było jeszcze kilka rzeczy, które znał na pamięć. Jej numer telefonu, adres...
Falkowicz nie spodziewał się, że Wiki weźmie wolne. Smutny chodził po swoim gabinecie. Nie mógł sobie znaleźć miejsca.
- Profesorze, jest pan pilnie wzywany na blok
- Już idę - odpowiedział i poszedł za pielęgniarką, ale myślami był zupełnie gdzie indziej.
Wiki jeszcze spała. Niedawno usnęła. Całą noc się wierciła, czasem uroniła pojedyńcze łzy. Przemek zadzwonił do Trettera, że Wiktorii nie będzie dziś w pracy. Miał nocny dyżur, więc mógł z Wiki spędzić cały dzień. Całą noc nie spał. Ze swojego pokoju słyszał, że Wiki również nie może spać. Chciał do niej pójść, ale jej wiercenie ustało. W końcu i on usnął
Minęło parę godzin. Dochodziła siedemnasta. Agata już wróciła do hotelu, Przemek właśnie szykował się do pracy. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Zapała poszedł otworzyć
- Dzień dobry, jest Wiktoria? - Przemek zrobił wielkie oczy, gdy zobaczył za drzwiami Falkowicza
- Jest, ale nie przyjmuje gości, a już napewno nie ciebie
- Panie Przemku, proszę. Ja chcę z nią tylko porozma... - Przemek zamknął mu drzwi przed nosem i wrócił do salonu
- Kto to był? - zapytała Wiki wychodząc z kuchni
- Nikt ważny
Consalida włączyła telewizor. Zapała przebrał się i poszedł w kierunku wyjścia. Gdy otworzył drzwi, nie spodziewał się, że tam nadal stoi Falkowicz. Andrzej przemknął obok niego i znalazł się w salonie w hotelu dla rezydentów
- Wiki, wiem, że możesz nie chcieć ze mną gadać, ani nawet mnie widzieć, ale proszę tylko o chwilę
rozmowy. - Wiki spojrzała na niego spode łba, nie zdążyła nic powiedzieć, ponieważ Andrzej osunął się na ziemię. Za nim stał Przemek z jakąś rurą
- Przemek! - Wiki podbiegłą do Falka. był nieprzytomny. Jak na lekarza przystało, obejrzała głowę. Nie wyglądało źle, a Andrzej powoli się wybudzał
- Wiki... - wymamrotał
- Jestem tu - Falkowicz otworzył oczy. Consalida trzymała jego dłoń i patrzyła na niego z troską. Andrzej spróbował wstać. Przy pomocy Wiktorii usiadł na kanapie. Przemek w tym czasie wyszedł do pracy. Widział, że chcąc zaszkodzić tylko pomógł Falkowiczowi.
- Wiki... Ja nie do końca wiem co do ciebie czuję, ale chyba się w tobie zakochałem. - Consalida momentalnie spoważniała. Spojrzała z niedowierzaniem na Andrzeja - Ja wiem, że ty możesz mi nie wierzyć. Nie przyszedłem prosić o wybaczenie, bo wiem, że na nie nie zasługuję, nie przyszedłem też prosić o kolejną szansę. Byłem głupi, bo pozwoliłem ci odejść. Nie zmienię tego. Proszę zostańmy przyjaciółmi - przy ostatnim słowie głos Falkowicza delikatnie się załamał. Wiktoria za to nie mogła w to uwierzyć. Najpierw powiedział, że się w niej zakochał, a teraz proponuje przyjaźń.
- Będę musiała się z tym oswoić. Potrzebuję trochę czasu.
- Jasne, rozumiem to - odpowiedział Falkowicz
- Naprawdę chcesz, żebyśmy zostali przyjaciółmi?
- Nawet na przyjaźń nie zasługuję. Wiki... kocham cię
- Powtórz....
- Co?
- To ostatnie
- Kocham cię? - zapytał nie wiedząc o co chodzi Consalidzie. Ona już nic nie powiedziała, tylko namiętnie go pocałowała. Na początku nie wiedział co się dzieje, ale szybko zaczął odwzajemniać pocałunki. Szybko przeszli do pokoju Wiki i zaczęli pozbywać się ubrań. - Wiki... - Consalida zamknęła mu usta palcem
- Ciii, nie mów nic. Zdążyłam się za tobą stęsknić przez ten jeden dzień - wrócili do zdejmowania ubrań, a dalej to wiecie :P
Następnego dnia obudziło ich skrzypienie drzwi.
- To Przemek - szepnęła Wiktoria i zaczęła się ubierać. Rzuciła Falkowiczowi jego rzeczy
- Co robisz?
- On może tu wejść - gdy Andrzej to usłyszał zaczął się ubierać jeszcze szybciej niż Wiktoria. Przemek nie wszedł do pokoju Wiktorii tylko od razu poszedł do swojego. Dyżur był tak wyczerpujący, że usnął od razu.
- Właściwie to gdzie jest Ludmiła? - zapytał Falkowicz
- U Niny, wczoraj nieźle się pokłócili z Przemkiem
- Taka wzorowa para i się pokłócili.... Nie wierzę - Andrzej powiedział to trochę zbyt głośno
- Ciii - uciszyła go Wiki - Gdzie jedziemy?
- Na spacer
- Co?
- Idziemy na spacer do parku - odpowiedział Falkowicz. Po parku chodzili godzinę, a potem poszli do pracy...
Komentujcie :)
Jej i jest FaWi super
OdpowiedzUsuńZajebiste
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńŚwietne <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńmam prośbę czy byś mogła zacząć pisać od nowa tak jakoś jakby to potoczyło się w ndinz od odcinka 527 plisss
OdpowiedzUsuńRano zaczęłam coś skrobać, niedługo kończę to opowiadanie i zaczynam następne, bo kompletnie nie mam weny xd
Usuńsuper ;D
OdpowiedzUsuńkiedy next?
OdpowiedzUsuńsuper kiedy next
OdpowiedzUsuń