- Mmm, co tak ładnie pachnie?
- Jajecznica - powiedział Falkowicz nakładając Consalidzie śniadanie na talerz. Zjedli, Wiki właśnie brała się za mycie naczyń - Co ty robisz?
- Sprzątam
- No chyba sobie żartujesz...
- Czemu?
- Musisz się trochę oszczędzać - odpowiedział Falk
- No to może od razu przejdę na zwolnienie? - zapytała ze złością
- Nie o to mi chodzi... Po prostu nie możesz się przemęczać. Jesteś w ciąży i...
- Posłuchaj, byłam już raz w ciąży, mam piętnastoletnią córkę, więc już to kiedyś przeżyłam. Nie mów mi co mam robić, bo nie masz o tym pojęcia. Nigdy nie byłeś w ciąży.
- Dobra masz rację, ale ja po prostu się o ciebie martwię
- Lepiej się pomartw o swoje pieniążki, tak jak to robiłeś zanim zostaliśmy parą - odpowiedziała wściekła Wiki.
- O co ci chodzi? Skończyłem z tym... - Wiki wyciągnęła z kieszeni list.
- Przyszedł wczoraj. Chciałam ci dać, ale nie chciałeś i poszedłeś spać. No to sama otworzyłam - Falkowicz zabrał Wiki otwarty list i szybko przeczytał. Potem spojrzał smutnym wzrokiem na Consalidę - Myślę, że nie ma sensu tego dalej ciągnąć. Nie ograniczę ci praw do dziecka, jeśli o to chodzi...
- O czym ty w ogóle mówisz
- To koniec Andrzej, ja nie mogę być z oszustem - ruszyła do sypialni. Oszołomiony Falkowicz nadal stał w kuchni i patrzył na miejsce, na którym jeszcze przed chwilą stała Wiktoria. Ochłonął dopiero po dłuższej chwili i wszedł do sypialni. Zauważył Wiki kończącą się pakować
- Poczekaj chwilę - złapał ją za łokieć - Usiądź
- Postoję i w spokoju skończę się pakować...
- Dobra, ale żeby nie było, że nie mówiłem. - Falkowicz zaczął oowiadać - Chciałem skończyć z tymi przekrętami, gdy tylko trochę bliżej poznałem ciebie. Zrozumiałem, że nie muszę brać w tym udziału i że nie chcę zniszczyć sobie przyszłości. Gdy zaczęliśmy być ze sobą postanowiłem definitywnie skończyć z tamtym życiem, ale... nie mogłem. Jeden z pacjentów zaczął mnie szantażować. Bałem się, że dojdzie jakie kontakty łączą mnie z tobą i coś ci się stanie. Dlatego dalej w to brnąłem.
Wiki wyglądała tak jakby nie za bardzo wierzyła w to co powiedział Falkowicz, ale on patrzył na nią takim wzrokiem, że powoli się przekonywała
- Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Nie chciałem cię martwić... Pomogę ci się rozpakować - szybko zmienił temat i zaczął wypakowywać rzeczy. Delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy, a Wiktoria zaczęła się czegoś domyślać. Spojrzała mu w oczy
- Kłamałeś! Za bardzo przyzwyczaiłeś się do swoich pieniążków! - Falkowicz posmutniał - Nie rozumiem, dlaczego ci tak na mnie zależy. Przecież będziesz mógł się widywać z dzieckiem. Proszę cię, nie odzywaj się do mnie więcej. Nie chcę mieć z tobą nic do czynienia, przynajmniej dopóki dziecko się nie urodzi. - dokończyła pakowanie walizki i zadzwoniła po taksówkę. Przyjechała po piętnastu minutach. Pojechała do hotelu rezydentów, a Falkowicz ze smutkiem wpatrywał się jak odjeżdża.
- Wiki? - Przemek zdziwiony od razu przytulił przyjaciółkę. Nawet nie zwrócił uwagi, że miała łzy w oczach
- Co tu robisz?
- Wracam na stare śmieci
- Ale co się stało?
- Możemy o tym nie rozmawiać na ulicy?
- Jasne - odpowiedział Zapała
- Przemek... Pomożesz mi z walizką? - przyjaciel Wiktorii od razu wyjął walizkę z bagażnika i zaniósł do starego pokoju Wiktorii. - Nikogo nie ma? - zapytała zdziwiona ciszą w hotelu
- Agata i Adam są w pracy a Ludmiła skorzystała z tego, że Nina ma wolne i zrobiły sobie babski dzień
- Musisz się strasznie cieszyć z tego, że żyje
- Nawet nie wiesz jak... Ale dosyć o mnie. Co cię tu sprowadza?
- No to... zerwałam z Falkowiczem
- Wow, nie spodziewałem się
- Ja też - odpowiedziała Wiki - Ale to nie wszystko, on prowadzi jakieś badania i sprzedaje lek, który powinien być już dawno zniszczony
- No to trzeba to jak najszybciej zgłosić do prokuratury - Zapała już wstawał
- Przemek jest jeszcze coś, o czym powinieneś wiedzieć... Jestem w ciąży
- Co? Nie, powiedz, że to nie prawda
- To prawda, około szóstego tygodnia - odpowiedziała Wiktoria
- Zabiję gnoja! - krzyknął Przemek i pobiegł do wyjścia, tuż za nim biegła Wiki. Zapała już wsiadał na motor
- Przemek, nie rób nic głupiego, proszę. - rezydent trochę się uspokoił. - To nie jego wina. Daj już spokój, chodź muszę z kimś pogadać
- Tęskniłem za tobą wiesz...
- Ja też - mocno przytuliła Przemka i wrócili do hotelu.
Świetne :)
OdpowiedzUsuńSuper Mam nadzieję że Wiki wróci do Falka
OdpowiedzUsuńCudowne, ja chcę powrót FaWi!!!
OdpowiedzUsuńFantastyczne...
OdpowiedzUsuńEkstra !! Szybko next oczekuje FaWi
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńI ja się pytam gdzie się podziewa next
OdpowiedzUsuńCudowne Oczekuje następnej części
OdpowiedzUsuń