Minął tydzień. Wiki i Falkowicz coraz częściej nie zgadzali się w pewnych kwestiach, ale oboje wierzyli, że jakoś to przezwyciężą. Oboje się starali, zwłaszcza Andrzej, który prawie codziennie zabierał gdzieś Wiktorię.
Pół szpitala wiedziało, że Falkowicz i Consalida są parą. Wielu oburzało się na tę wieść, lub nie dowierzało. W końcu Falkowicz nadal był największą szują w szpitalu. Wiadomość niestety dotarła nawet do laboratorium.
Następnego dnia pech chciał, że Wiki pilnie potrzebowała wyników badania hispatologicznego pacjenta i musiała pójść do laboratorium. Nie zastała tam nikogo innego niż Kingi Walczak.
- No proszę, kogo my tu mamy. Sama kobieta profesora Falkowicza
- Wiesz co, daruj sobie. Masz wyniki hispato pacjenta z czwórki?
- Coś za coś. Zostaw Andrzeja to ci je dam - Wiki prawię wybuchła śmiechem
- Śmieszna jesteś.
- A ty żałosna. Jakim prawem odebrałaś mi faceta?
- A węź się odwal - Wiktoria sama sobie wzięła wyniki i wyszła z pomieszczenia
- Suka
- Słyszałam - krzyknęła zza drzwi - Ja też cie uwielbiam
Minęło kilka godzin. Pacjent Wiktorii pilnie potrzebował operacji. Asystować Consalidzie miała Nina, ale została wezwana do swojego pacjenta, więc ktoś musiał ją zastąpić. Jak się okazało tym kimś miał być Andrzej Falkowicz. Wiki nie wyglądała na zadowoloną z tego powodu. Liczyła na odrobinę swobody, chociaż w pracy.
- Nie wyglądasz na szczęśliwą, że mnie widzisz...
- Myślałam, że będę operować z Niną
- Coś z jej pacjentem, podobno jest niewydolny oddehowo, ale damy sobie radę prawda - powiedział Falkowicz
- Może
- Wiki, co jest?
- Nic, po prostu jestem trochę zmęczona
Weszli na blok, zaczęli operację.
- A ty w ogóle możesz operować? Byłaś u...
- Zamknij się. Naprawdę nic mi się dzisiaj nie chce. Jedyne na co mam ochotę to położyć się spać
- Zaraz skończymy i jedziemy do domu. - Wiki już się nie odezwała. Operację skończyli szybko... Równie szybko poszli się przebrać. Podczas gdy Wiki zakładała swój lekarski kitel, Falkowicz postanowił trochę naprawić sytuację. Powoli podszedł do Consalidy i nieśmiało pocałował ją w policzek. Wiki odwróciła się. Popatrzyła na niego swoimi wielkimi oczami i zaczęła go całować...
- Panie profesorze, pacjent z grantu wymiotuję świeżą krwią - pielęgniarka zobaczyła co się dzieje - O, przepraszam
- Który pacjent? - zapytał Andrzej
- Pan Borek - Falkowicz zrobił wielkie oczy i od razu popędził do pacjenta. Tuż za nim biegła Wiktoria
- Co to za pacjent? Kolejny wart fortunę?
- Gorzej, ojciec mojego przyjaciela
- To ty masz przyjaciół?
- Widzę, że humor cię nie opuszcza... - powiedział Andrzej
- Umiarkowanie, zaliczyłam dziś kilka niemiłych spotkań, w tym z Kingą
- Jaką Kingą?
- Nie udawaj, dobrze wiesz o kogo chodzi - w tym momencie weszli na salę, na której znajdował się pacjent
- Musimy znaleźć przyczynę krwawienia. - pacjenta wzięli na badania, tuż za nim szli Falkowicz i Wiktoria. - Skarbie, jedź do domu
- No teraz na pewno nie pojadę. - Wiki poszła, a Falkowicz na chwilę się zatrzymał, żeby odsapnąć
- Skarbie? Jeszcze niedawno do mnie tak mówiłeś...
- A miałem nadzieję, że cię dzisiaj nie spotkam - powiedział cicho, Kinga nie usłyszała
- Myślałeś, że się nie dowiem, że z nią jesteś? Co ty w ogóle sobie myślałeś? Że jestem jakąś kretynką. Wiesz co, uwierzyłam, żę naprawdę mnie kochasz, a ty byłeś ze mną ze względu na ten cały grant.
- Andrzej, ten pacjent ma wrzody... Ooo przepraszam, nie będę wam przeszkadzać. Pewnie prowadzicie bardzo ciekawą rozmowę
- Właściwie już skończyliśmy - powiedział Falkowicz i podszedł do rudej. Delikatnie pocałował ją w policzek - To co? Zbieramy się?
- No możemy
- To leć się przebierz, a ja zajrzę do pacjenta - znów ją pocałował tym razem w czoło. Wiki poszła do lekarskiego, a Kinga pokręciła z niedowierzaniem głową
- Zrobiłeś to, żeby mi coś udowodnić?
- A uwierzysz, że tak mi na niej zależy, że ją całuję na środku korytarza? - zapytał, ale nie czekał na odpowiedź tylko poszedł do pana Borka.
- Dlaczego z nim jesteś, tak naprawdę? - Kinga siedziała na biurku w lekarskim i wymachiwała nogami. Wiki właśnie wyszła z przebieralni.
- Boże kobieto, daj mi wreszcie spokój.
- Odpowiedz - blondynka wstała
- Chcesz wiedzieć. Dobrze powiem ci, tylko się nie załam. Jestem w ciąży
- Co? - Walczak nie mogła uwierzyć w to co słyszy
- Spodziewamy się dziecka - Wiki wyszła zostawiając oszołomioną Kingę w lekarskim. Czekała na Falkowicza przy samochodzie. Przyszedł po pięciu minutach
- Musisz wiedzieć, że jak wszystko dobrze pójdzie, to jutro cały szpital będzie wiedzieć, że jestem w ciąży
- Komu się wygadałaś?
- Mojej największej przyjaciółce Kindze Walczak - odpowiedziała z sarkazmem Wiki
- Dlaczego?
- No bo mnie wkurzyła, a poza tym za parę miesięcy i tak każdy by widział, no więc to i tak bez znaczenia - odpowiedziała Wiktoria. Chwilę później ruszyli do willi Falkowicza.
Komentujcie, to mi daje motywację :))
Super :) Next
OdpowiedzUsuńSuper jak zawsze, dawaj szybko next :-)
OdpowiedzUsuńCudne ;))
OdpowiedzUsuńNext, next, next <33 Świetne opo :)
OdpowiedzUsuńsuper Ja chcę next i to szybko !!! :)
OdpowiedzUsuńfajneeee
OdpowiedzUsuń