W szpitalu panował straszny bałagan. Nie było prądu. Wszyscy lekarze biegali do swoich pacjentów. Większość siedziała na oiomie. Nie obyło się bez akcji ratowania życia. Falkowicz właśnie zmierzał do jednego z pacjentów, jednak po drodze zrobiło mu się słabo. Oparł się o kolumnę. Trwał tak dobre dziesięć minut. Szpital powoli wracał do normy.
- Andrzej? Co się dzieje? - Wiktoria zauważyła, że Falkowicz stoi oparty o kolumnę i ciężko oddycha
- Nic takiego, zaraz mi przejdzie. - Falkowicz przysiadł na ziemi. Wiki usiadła obok niego
- Na pewno?
- Tak - Andrzej chwilę odsapnął i spróbował wstać. Udało się. Wiki wstała zaraz po nim. Nagle Falkowicz coś sobie przypomniał. Zaczął grzebać po kieszeniach garnituru - To nie jest najlepszy moment, ale następnym razem może mi zabraknąć odwagi...
- O czym ty mówisz? - Andrzej wreszcie wygrzebał czerwone pudełeczko
- Wyjdziesz za mnie? - Wiki zakryła usta dłońmi. Nagle kogoś zauważyła. Zamarła. Falkowicz również odwrócił się w tamtą stronę. Okazało się, że Consalida zobaczyła Przemka, był wściekły, właśnie zmierzał w kierunku Falka. Andrzej ledwo zdążył się podnieść z klęczek, a już oberwał prosto w nos. Starał się oddać Przemkowi, kilka razy go trafił, lecz to tylko jeszcze bardziej wkurzało Przemka. Zadał Falkowiczowi wiele ciosów, poobijał mu całą twarz, jak w furii walił go gdzie popadnie. Andrzej miał coraz mniej siły, już nawet nie osłaniał się przed ciosami. Wiki chwyciła Przemka za łokieć. Pięść zatrzymała się milimetry od twarzy Falkowicza. To było ostatnie co zobaczył. Potem zemdlał. Przemek nadal chciał go walnąć, jednak Wiki weszła pomiędzy niego a Falkowicza
- Przemek przestań...
- Co!? On zniszczył całe moje szczęście, a tobie się oświadcza!? Nie pozwolę ci za niego wyjść!
- Nie masz nic do gadania. Ja już podjęłam decyzję
- Nie możesz za niego wyjść
- Ty mi nie zabronisz - powiedziała Wiktoria. Przemek trochę się uspokoił - Czemu nie chcesz, żebym za niego wyszła!? No powiedz...
- A jeśli ci powiem to zmienisz zdanie?
- Zależy od tego, co chcesz mi powiedzieć
- Wiki, kocham cię - Consalida zrobiła wielkie oczy, po raz pierwszy odkąd Przemek się uspokoił przerwała opatrywanie i wybudzanie Falkowicza. Spojrzała Zapale głęboko w oczy
- Słucham...
- Kocham cię.
- Przemek, spóźniłeś się - powiedziała Wiki, odwróciła się w stronę Falkowicza. Właśnie przyszli sanitariusze z noszami i zanieśli go na badania. - Co z Ludmiłą? - Wiki nie chciała być przy badaniach
- Co z Falkowiczem
- Kocham go
- Nie kocham jej, wczoraj się wyprowadziła - odpowiedział Zapała
- Przemek, proszę nie niszcz naszego związku. Ja już cię nie kocham, ale jego tak. Chcę być jego żoną, noszę w brzuchu jego dziecko.
- Chyba najlepiej będzie jak wyjadę, na jakąś misję czy coś - odpowiedział Przemek i wyszedł ze szpitala. Wiki wreszcie poszła sprawdzić co z Falkiem. Leżał na oiomie. Jego stan był ciężki, ale stabilny. Pozwolili jej na chwilę do niego wejść.
Przesiedziała tam trochę dłużej niż chwilę. Właśnie miała wychodzić, gdy zauważyła, że Falkowicz otwiera oczy. Usiadła spowrotem na krześle i ścisnęła jego dłoń. Spojrzał na nią.
- Zgadzam się - wyszeptała. Falkowicz nie do końca wiedział o co jej chodzi - Chcę zostać twoją żoną
Wtedy w sali rozległo się długie ppppiiiiiiiiiiiipppppppp... Od razu przybiegł Ruud. Po chwili wszystkie parametry wróciły do normy. Andrzej znowu odzyskał świadomość
- No i widzisz jak ty na mnie działasz - zażartował. Wiki uśmiechnęła się - Co jest?
- Złożysz doniesienie na Przemka?
- Nie
- Czemu? - zapytała
- To nie w moim stylu, a poza tym nie po to ratowałem mu rękę, żeby nie zrobił z niej użytku...
Dobra, no więc nie chce mi się tego dłużej ciągnąć... Żyli długo i szczęśliwie koniec xd Jutro mnie nie będzie, ale pojutrze ruszamy z nowym opowiadaniem :P
Super :)
OdpowiedzUsuńkiedy next?
OdpowiedzUsuńMam nadzeję, że następne opowiadanie będzie równie zajebiste jak to... Szkoda że było takie krótkie
OdpowiedzUsuńFajne
OdpowiedzUsuńJa chcem next! Acha no i opowiadanie super ale szkoda, że Falkowicz nie doniesie na Przemka może to by go czegoś nauczyło bo mam go dosyć.
OdpowiedzUsuń