- Sypiasz z nim, prawda? - zapytał Przemek
- Z kim?
- Nie udawaj. Dobrze wiesz o kim mówię
- Okey wiem, ale nie wiem po jaką cholerę wtrączas się do moich spraw. Jeśli koniecznie chcesz wiedzieć, to nie, nie sypiam z nim, nie spotykam się z nim, widuję go tylko w pracy
- Więc gdzie tak pędzisz?
- Umówiłam się na randkę.. Co, nie mogę się umawiać z nikim innym poza tobą?
- Oczywiście, że możesz, tylko nie z Falkowiczem - odpowiedział Zapała
- Czemu?
- Wiki on jest draniem i oszustem. Doprowadził do śmierci Ludmiły, a ty się jeszcze pytasz czemu...
- Ja nie żyję samą przeszłością Przemek. Trzeba iść dalej. To po pierwsze, a po drugie, wierzę, że ludzie się zmieniają
- Tacy dranie nigdy się nie zmieniają - odpowiedział Przemek
- A skąd ty możesz to wiedzieć?
- Po prostu wiem.
- To twoje "Po prostu wiem" nic nie znaczy... Gdybyś chociaż miał dowód
- Mam dowód
- No to słucham - powiedziała Consalida
- Ludmiła. Umarła, bo ją oszukał. Gdyby zaczęła się leczyć, nadal by żyła
- Ale proszę cię, ten twój niby dowód nic nie znaczy. Założę się, że gdyby Ludmiła zaczęła się leczyć to i tak by umarła. Umarłaby, bo była chora i nie zmienisz tego. Może po prostu umarłaby trochę później
- A ty co? Zakochałaś się w nim, że tak go bronisz?
- Nie po prostu uważam, że nie jest takim draniem i oszustem za jakiego wszyscy go uważacie
- Weź już lepiej idź na tą swoją randkę. Ta rozmowa do niczego nie prowadzi... - powiedział Przemek
- Widzimy się jutro w pracy
- Znów nie wracasz na noc?
- Mam nadzieję, że nie - powiedziała Wiki i wyszła z hotelu. Chwilę później była w drodze na spotkanie z... Falkowiczem.
- Spóźniłaś się dwie minuty - powiedział spoglądając na zegarek
- Jak zwykle przemiły... - odpowiedziała z uśmiechem Wiki i pocałowała Falka prosto w usta.
- No a jak... - odpowiedział Falkowicz. Wiktoria usiadła i zaczęła rozglądać się po otoczeniu. Byli w małej, ale wytwornej restauracji. Wokół było mnóstwo rzeźb i kwiatów. Stoliki były tylko dwu i czteroosobowe, okrągłe i pokryte białym obrusem. Na stolikach były kwiaty i menu. Z sufitu zwisał ogromny i przepiękny żyrandol - Nawet nie wiesz jak głupio wyglądasz, kiedy tak zadzierasz głowę
- Dzięki...
- Zawsze do usług - odpowiedział Andrzej
- Zmieniłeś się - powiedziała poważnie Wiki
- Ale co? Wyładniałem? - zaśmiali się, ale po chwili Wiki znów spoważniała
- Ja nie żartuję... Jesteś jakiś... lepszy. Nawet nie wiedziałam, że masz poczucie humoru, albo, że jesteś taki czuły
- Zawsze byłem, jestem taki tylko dla wyjątkowych osób - odpowiedział Falkowicz
- Nie żartuj
- Mówię śmiertelnie poważnie... Co zamawiasz? - zamienił temat
- Prawdę mówiąc nawet nie wiem co to za dania. Może ty coś zaproponujesz...
- W takim razie może Fettucine z pieczonymi pomidorami
- Brzmi obłędnie - odpowiedziała Wiki
- To biorę... Jakie wino?
- Nie znam się na tym... - odpowiedział Andrzej
- Nie żartuj
- No dobrze... - zaczeił kelnera - Poprosimy dwie porcje Fettucine z pieczonymi pomidorami i Pinot grigio

- Białe wino, delicje
- Skoro tak mówisz.. - odpowiedziała Wiki. Kelner poszedł do kuchni, oni zaczęli rozmawiać. Chwilę potem przyszedł kelner i nalał im wina. Odczekali dziesięć minut, aż zrobią danie dla nich popijając wino i cały czas rozmawiając. Wiki była zdumiona gustem Falkowicza. Bardzo smakowało jej wino, a danie to była prawdziwa rozkosz.
- Smakowało? - zapytał później w samochodzie
- I to jeszcze jak
- Cieszę się... Jedziemy do mnie?
- Jeśli nie masz nic przeciwko
- Żartujesz sobie? - ruszył prosto do swojej willi
- Dziękuję za wspaniałą kolację - powiedziała już w domu Falkowicza - Ile jestem ci winna
- Myślę, że ta noc całkowicie mi wystarczy - odpowiedział przysuwając się do niej
- Im częściej się spotykamy tym bardzej stajesz się zbereźny
- Ja?
- A kto ja? - zapytała Wiki, już nie czekała na odpowiedź Andrzeja tylko namiętnie go pocałowała. Skończyli oczywiście w łóżku
- Muszę tu przywieźć więcej rzeczy
- Jak chcesz możesz się tu w ogóle wprowadzić, właściwie to już tu mieszkasz
- Możesz być przez chwilę poważny - Falkowicz pokręcił głową - Trudno, masz jakiś długopis? - Andrzej natychmiast podał Wiktori narzędzie do pisania. Nabazgrała sobie coś na ręcę i oddała długopis. Zanim zdążyła zabrać rękę Falkowicz ją chwycił i spojrzał co napisania. Odczytanie sprawiało mu niemałą trudność. W końcu pojął, że chodzi o ubrania, kosmetyki i szczoteczkę do zębów
- Tylko mi nie zajmij całej szafy
- Spokojnie, naprawdę nie będzie tego wiele - odpowiedziała Wiki
Komentujcie plis :)
Next szyblo!!!
OdpowiedzUsuń