czwartek, 27 czerwca 2013

Cz 6 "Nawet nie wiesz jak głupio wyglądasz, kiedy tak zadzierasz głowę"

Minął tydzień. Wiki coraz częściej znikała na noce. Pojawiała się dopiero rano w szpitalu, oczywiście albo przychodziła na pieszo, albo udawali, że Falkowicz zabrał ją po drodze. Agata wypytywała Wiki, gdzie przebywa przez całe noce, Przemek się do niej nie odzywał, ale wyglądało na to, że nikomu nie powiedział. Reszta miała głęboko gdzieś, gdzie Wiktoria spędza noce. Pewnego dnia Przemek nie wytrzymał. Wiktoria właśnie szykowała się do wyjścia. Była cała w skowronkach.
- Sypiasz z nim, prawda? - zapytał Przemek
- Z kim?
- Nie udawaj. Dobrze wiesz o kim mówię
- Okey wiem, ale nie wiem po jaką cholerę wtrączas się do moich spraw. Jeśli koniecznie chcesz wiedzieć, to nie, nie sypiam z nim, nie spotykam się z nim, widuję go tylko w pracy
- Więc gdzie tak pędzisz?
- Umówiłam się na randkę.. Co, nie mogę się umawiać z nikim innym poza tobą?
- Oczywiście, że możesz, tylko nie z Falkowiczem - odpowiedział Zapała
- Czemu?
- Wiki on jest draniem i oszustem. Doprowadził do śmierci Ludmiły, a ty się jeszcze pytasz czemu...
- Ja nie żyję samą przeszłością Przemek. Trzeba iść dalej. To po pierwsze, a po drugie, wierzę, że ludzie się zmieniają
- Tacy dranie nigdy się nie zmieniają - odpowiedział Przemek
- A skąd ty możesz to wiedzieć?
- Po prostu wiem.
- To twoje "Po prostu wiem" nic nie znaczy... Gdybyś chociaż miał dowód
- Mam dowód
- No to słucham - powiedziała Consalida
- Ludmiła. Umarła, bo ją oszukał. Gdyby zaczęła się leczyć, nadal by żyła
- Ale proszę cię, ten twój niby dowód nic nie znaczy. Założę się, że gdyby Ludmiła zaczęła się leczyć to i tak by umarła. Umarłaby, bo była chora i nie zmienisz tego. Może po prostu umarłaby trochę później
- A ty co? Zakochałaś się w nim, że tak go bronisz?
- Nie po prostu uważam, że nie jest takim draniem i oszustem za jakiego wszyscy go uważacie
- Weź już lepiej idź na tą swoją randkę. Ta rozmowa do niczego nie prowadzi... - powiedział Przemek
- Widzimy się jutro w pracy
- Znów nie wracasz na noc?
- Mam nadzieję, że nie - powiedziała Wiki i wyszła z hotelu. Chwilę później była w drodze na spotkanie z... Falkowiczem.

- Spóźniłaś się dwie minuty - powiedział spoglądając na zegarek
- Jak zwykle przemiły... - odpowiedziała z uśmiechem Wiki i pocałowała Falka prosto w usta.
- No a jak... - odpowiedział Falkowicz. Wiktoria usiadła i zaczęła rozglądać się po otoczeniu. Byli w małej, ale wytwornej restauracji. Wokół było mnóstwo rzeźb i kwiatów. Stoliki były tylko dwu i czteroosobowe, okrągłe i pokryte białym obrusem. Na stolikach były kwiaty i menu. Z sufitu zwisał ogromny i przepiękny żyrandol - Nawet nie wiesz jak głupio wyglądasz, kiedy tak zadzierasz głowę
- Dzięki...
- Zawsze do usług - odpowiedział Andrzej
- Zmieniłeś się - powiedziała poważnie Wiki
- Ale co? Wyładniałem? - zaśmiali się, ale po chwili Wiki znów spoważniała
- Ja nie żartuję... Jesteś jakiś... lepszy. Nawet nie wiedziałam, że masz poczucie humoru, albo, że jesteś taki czuły
- Zawsze byłem, jestem taki tylko dla wyjątkowych osób - odpowiedział Falkowicz
- Nie żartuj
- Mówię śmiertelnie poważnie... Co zamawiasz? - zamienił temat
- Prawdę mówiąc nawet nie wiem co to za dania. Może ty coś zaproponujesz...
- W takim razie może Fettucine z pieczonymi pomidorami
- Brzmi obłędnie - odpowiedziała Wiki
- To biorę... Jakie wino?
- Nie znam się na tym... - odpowiedział Andrzej
- Nie żartuj
- No dobrze... - zaczeił kelnera - Poprosimy dwie porcje Fettucine z pieczonymi pomidorami i Pinot grigio
- Pinot grigio?
- Białe wino, delicje
- Skoro tak mówisz.. - odpowiedziała Wiki. Kelner poszedł do kuchni, oni zaczęli rozmawiać. Chwilę potem przyszedł kelner i nalał im wina. Odczekali dziesięć minut, aż zrobią danie dla nich popijając wino i cały czas rozmawiając. Wiki była zdumiona gustem Falkowicza. Bardzo smakowało jej wino, a danie to była prawdziwa rozkosz.

- Smakowało? - zapytał później w samochodzie
- I to jeszcze jak
- Cieszę się... Jedziemy do mnie?
- Jeśli nie masz nic przeciwko
- Żartujesz sobie? - ruszył prosto do swojej willi

- Dziękuję za wspaniałą kolację - powiedziała już w domu Falkowicza - Ile jestem ci winna
- Myślę, że ta noc całkowicie mi wystarczy - odpowiedział przysuwając się do niej
- Im częściej się spotykamy tym bardzej stajesz się zbereźny
- Ja?
- A kto ja? - zapytała Wiki, już nie czekała na odpowiedź Andrzeja tylko namiętnie go pocałowała. Skończyli oczywiście w łóżku

- Muszę tu przywieźć więcej rzeczy
- Jak chcesz możesz się tu w ogóle wprowadzić, właściwie to już tu mieszkasz
- Możesz być przez chwilę poważny - Falkowicz pokręcił głową - Trudno, masz jakiś długopis? - Andrzej natychmiast podał Wiktori narzędzie do pisania. Nabazgrała sobie coś na ręcę i oddała długopis. Zanim zdążyła zabrać rękę Falkowicz ją chwycił i spojrzał co napisania. Odczytanie sprawiało mu niemałą trudność. W końcu pojął, że chodzi o ubrania, kosmetyki i szczoteczkę do zębów
- Tylko mi nie zajmij całej szafy
- Spokojnie, naprawdę nie będzie tego wiele - odpowiedziała Wiki

Komentujcie plis :)

1 komentarz: