poniedziałek, 24 czerwca 2013

Cz 4 "Nie wierzę. Posprzeczałaś się z Falkowiczem? Nie zdarzyło ci się to od dobrych kilku miesięcy"

Falkowicz wyskoczył z samochodu. Od razu popędził do szpitala, żeby jak najszybciej spotkać Wiki. Pechowo w drzwiach zderzył się z... Przemkiem.
- Profesorze nie widział pan Wiktorii? - jak na złość szukali tej samej osoby.
- Przed chwilą weszła do szpitala. Pan wybaczy, ale ja też jej szukam... - wepchnął się przed Przemka i poszedł do lekarskiego. "Pewnie się przebiera, albo czeka na odprawę" pomyślał. Rzeczywiście była tam, ale nie sama. Pochłonięta rozmową z Niną i Agatą nawet nie zauważyła, że ktoś wszedł. Popatrzył na nią przez chwilę. Ruda piękność właśnie się śmiała z czegoś, co powiedziała któraś z blondynek. "Jak ona się cudownie śmieje" przeleciało mu przez głowę. Usiadł obok niej. Błyskawicznie się obróciła. Gdy zobaczyła, kto obk niej usiadł mina jej zrzedła. Andrzej delikatnie się uśmiechnął. Wiki odwróciła się od niego i wróciła do rozmowy z przyjaciółkami. One od razu zauważyły, że coś jest nie tak.
- Wiki, co jest? - zapytała cicho Agata. Starała się, żeby Falk jej nie usłyszał.
- Nic takiego - odpowiedziała mało przekonująco
- Przecież widzimy - do rozmowy włączyła się Nina
- No naprawdę, tylko drobna sprzeczka
- Nie wierzę. Posprzeczałaś się z Falkowiczem? Nie zdarzyło ci się to od dobrych kilku miesięcy - powiedziała z niedowierzaniem Rudnicka.. Falkowicz delikatnie się uśmiechnął. To prawda. Jeszcze kilka miesięcy temu sprzeczki to była norma, a teraz. A teraz są po wspólnej nocy.
W końcu do pokoju wszedł Sambor i zaczęła się odprawa. Trwała w miarę krótko. Wszyscy zaczęli się rozchodzić. Falkowicz wstał równo z Wiktorią i cały czas szedł obok niej. Wiki szybko zdała sobie sprawę, że Andrzej chce z nią pogadać i poszła w róg korytarza. Gdy Falk upewnił się, że nikt nie słyszy zaczął rozmowę.
- Chciałem cię... przeprosić
- Za co?
- Za to co powiedziałem. Nie powinienem być taki oschły - Falkowicz starał się być miły bardziej niż zwykle.
- Ale profesorze, naprawdę nie musi an mnie przepraszać. To że się ze sobą przespaliśmy naprawdę nic nie znaczy. - Andrzej uśmiechnął się delikatnie
- Pani Wiktorio, znamy się już tyle czasu... Może przejdziemy wreszcie na ty?
- Wiktoria - Conslaida bez żadnego oporu się zgodziła
- Andrzej - podali sobie ręce i popędzili na dyżur.

Niespodziewali się, że ktoś usłyszał ich rozmowę. Tego kogoś dosłownie wbiło w ziemię. Nie mógł nic powiedzieć, nie mógł się poruszyć, gdy usłyszał, że Wiki i Falkowicz się przespali.

Kilak godzin później Wiktora zadowolona szła do lekarskiego. Tam trafiła tylko na Przemka. Mężczyzna czekał na nią. Mocno chwycił ją za ramiona i zapytał:
- Czy to prawda, że przespałaś się z Falkowiczem?
- Skąd wiesz...
- Troszkę za głośno o tym na korytarzu mówisz - odpowiedział Przemek
- Dobra przespałam się z nim. Zadowolony?
- Ciebie to całkiem porąbało? Przecież to skończony dupek. Nie wiem jak mogłaś go w ogóle dotknąć, już nie mówiąc o seksie
- Ja ci nie wypominam tego, że będziesz ojcem, więc z łaski swojej odpieprz się ode mnie - zdezorientowany Przemek rozluźnił uścisk na ramionach Wiki. Wyrwała mu się i rozmasowując barki pobiegła się przebrać. Całe szczęście już kończyła dyżur. Nie chciała jednak wracać do hotelu. Było pewne, że spotka tam Przemka i nie uniknie poważnej rozmowy. Musiała pojechać gdzie indziej. Pierwsze co jej przyszło do głowy to dom Falkowicza. Zanim zdążyła to poważnie przemyśleć już była w drodze do jego willi... Przed furtką zawahała się, ale zadzwoniła
- Kto do cholery? - nagle zauważył zapłakaną Consalidę - Wiki... wchodź
Otworzył jej furtkę i wpuścił do środka. Nadal zapłakana mocno przytuliła się do niego. On mocno objął ją ramieniem...

Przeczytałaś - zostaw komentarz

1 komentarz: