- Cholera, nie zdążę zjeść - powiedziała... Była już spóźniona... A dziwnie jest się spóźniać mieszkając obok szpitala.
Zaspana pobiegła do szpitala... Po drodze natknęła się na Hanę i Piotra... RAZEM. Nie miała czasu się nad tym zagłębiać, ale cieszyła się ich szczęściem i tym, że nie będzie jedyną spóźnioną osobą w tym szpitalu. W lekarskim czekał ją zawód. Piotr zaczynał dyżur za godzinę, więc oprócz Hany, była jedyną spóźnioną osobą...
- Doktor Consalida spóźniona... Nie ładnie.
- Profesorze, to nie tak...
- Każdemu się zdarza - powiedział z niepewnym uśmiechem Falkowicz - zapraszam na obchód
- Już idę - powiedziała popijając kawę. Nagle z jej brzucha wydostał się dziwny dźwięk - burczenie... - Przepraszam, nie zdążyłam zjeść śniadania...
- Na głodniaka do szpitala? - zapytał z uśmiechem - Zapraszam do bufetu.
- Ale...
- Żadne ale... Też chętnie coś zjem, a obchód może chwilkę poczekać.
- No dobrze - zgodziła się Wiktoria...
Poszli do bufetu. Andrzej zamówił jajecznicę. Jedli i rozmawiali... Dobrze się czuli w swoim towarzystwie... Potem przyszedł czas na wspólną pracę. Spędzili w swoim towarzystwie cały dzień... Falkowicz nie mógł skupić się na pracy. Nie mógł oderwać wzroku od pięknej pani chirurg...
_______________________________________________________________
Mam nadzieję, że opo się spodoba :) Na razie notki są króciutkie, ale myślę, że się rozkręcę. Wena w pełnie :P (Przynajmniej jeśli chodzi o FaWi)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz