sobota, 15 marca 2014

Część 42

I co? Wierzycie, że jest next xdd Trochę mnie nie było, przepraszam... Nie miałam kompa przez prawię dwa tygodnie :( Obiecuję, że będę pisać trochę szybciej :) No cóż to już koniec tego opowiadania... Wyczekujcie epilogu ;)


- Pani Wiktorio, mogę panią na chwilę prosić?
- Ale ja już skończyłam. Od godziny jestem na urlopie - próbowała się wymigać, niestety na próżno. Samo spojrzenie profesora Zielińskiego wystarczyło by się poddała
- Nadal jest na ciebie cięty? - zrezygnowaną Wiki zaczepiła Lena
- Od pół roku dzień w dzień to samo - odpowiedziała przygaszona Consalida
- Nie przejmuj się, będziesz mieć od niego miesiąc spokoju
- Kochane niewykorzystane urlopy - Wiktoria uśmiechnęła się szeroko - Dzięki temu będziemy mogli zrobić sobie z Andrzejem prawdziwy miesiąc miodowy
- No właśnie... Ktoś musi mieć jutro dyżur, także niestety nie będę mogła przyjść. Moje gratulacje no i wzystkiego najlepszego na nowej drodze życia
- Dziękuję - Consalida uśmiechnęła się i ruszyła w stronę gabinetu profesora Zielińskiego.

Spojrzała w zimne oczy swojego przełożonego. Wiedziała, że nie wróży to nic dobrego.
- Pani Wiktorio, niestety nie mogę dać pani jutro wolnego. Mamy zbyt duże braki
- Pan chyba żartuje
- Nie, niby czemu - uśmiechnął się złośliwie
- Jutro wychodzę za mąż. Nie pozwolę, żeby pan to zniszczył.
- Wie pani, niezbyt mnie to obchodzi. Jutro ma pani dyżur, Punktualnie o ósmej proszę się stawić w lekarskim
- Niech pan sobie wsadzi gdzieś ten dyżur
- Jeśli się pani nie pojawi będę zmuszony panią zwolnić
- Gówno mi pan zrobi. Od godziny jestem na urlopie - wyszła trzaskając drzwiami. Nie spodziewała się tego. Nie spodziewała się takiego chamstwa ze strony ordynatora.

Zauważyła Andrzeja przy samochodzie, jednak Agata była szybsza. Nim zdążyła podejść do Falkowicza blondynka podbiegła do niej
- Masz pięć minut, a potem robimy sobie babski wieczór
- Musimy?
- Znasz przesąd? - zapytała z uśmiechem - Według niego nie możesz widzieć swojego przyszłego męża na 24 godziny przed ślubem, bo to przynosi pecha
- Nie sądziłam, że wierzysz w przesądy...
- Bo nie wierzę, ale ostatnio w ogóle nie mamy czasu na babskie rozmowy. Chcę wykorzystać ten ostatni wieczór, w którym jesteś jeszcze doktor Consalidą, a nie profesorową Falkowicz
- Też cię kocham - Wiki uśmiechnęła się
- Pięć minut - Consalida posłała uśmiech Woźnickiej i popędziła do Falkowicza
- To co? Dzień bez ciebie... - Andrzej położył ręce na talii Wiktorii i przyciągnął ją do siebie
- Na to wygląda... - delikatnie się uśmiechnęła
- Już tęsknię - musnął jej wargi, wsunął język do jej buzi zamieniając całus w namiętny pocałunek.
- Czas minął gołąbeczki - Agata podeszła do nich
- Ej przesadzasz - Wiktoria zaśmiała się przytulając się do Falka
- Chodź, zaplanowałam nam cały dzień
- Już się boję - cmoknęła Andrzeja w usta, po czym została pociągnięta w stronę hotelu. Przestraszonym, błagającym o pomoc wzrokiem wpatrywała się w narzeczonego. On zaśmiał się i wsiadł do swojego samochodu machając jej na pożegnanie.

- No opowiadaj...
- O czym? - głos Agaty wyrwał ją z zamyślenia
- Jesteś jakaś nieobecna
- Poza tym, że mogę stracić pracę, to nic się nie dzieje - odpowiedziała
- Ale jak to? - zapytała zdziwiona Woźnicka
- Po prostu, ordynator uparł się, żebym przyszła jutro do pracy
- Jutro? - Agata była wzburzona i zaskoczona
- Ja zareagowałam trochę gwałtowniej
- Domyślam się... - powiedziała Woźnicka - Nie przejmuj się. To ma być najpiękniejszy dzień w twoim życiu. Chodź, zrobimy sobie pedicure.

- Najdziwniejsze miejsce w jakim to robiłaś?
- Agata, co to są za pytania? - Wiki zaśmiała się głośno. Leżały na podłodze i zadawały sobie najróżniejsze pytania
- Odpowiedz
- Hmm... Chyba na plaży. Potem byłam cała w piasku - kobiety zaśmiały się
- Jesteś z nim szczęśliwa? - Wiki usiadła
- Nigdy nie byłam szczęśliwsza.

- Wiki! Wiki wstawaj
- Świadoma praw i obowiązków wynikających... - wyrwana ze snu Consalida zaczęła powtarzać słowa przysięgi
- Spokojnie to dopiero za parę godzin - Wiki odetchnęła z ulgą... - Co nie znaczy, że nie musimy się spieszyć. Marsz do łazienki
- Tak jest szefowo - Wiktoria leniwie zwlekła się z łóżka. Uśmiechnęła się, zaczęła sobie wyobrażać idealny ślub jej i Andrzeja. On w garniturze, ona w pięknej jednak wbrew tradycji nie białej sukni w urzędzie stanu cywilnego. Błysk w jego oku, gdy powtarzają słowa przysięgi. Wiedziała, że pragnie tego jak niczego innego.

- Ślicznie wyglądasz - w jej pokoju pojawiła się Nina.
- Dziękuję - ostatnie poprawki i była gotowa. Śliczna, kremowa sukienka sięgająca ledwie do kolan idealnie podkreślała ognisty kolor jej włosów. Idealna fryzura, idealny makijaż, wszystko było idealne. I takie miało być.

Uśmiech na jego twarzy wart był kilkugodzinnej męki. Wychodziła z hotelu gdy zauważyła białą limuzynę. Delikatny uśmiech pojawił się na jej twarzy. Wyszedł w klasycznym garniturze otwierając jej drzwi i pomagając jej wsiąść
- Pięknie wyglądasz - szepnął.
Zmierzając w stronę urzędu napadły ją wątpliwości. Te których nie odczuwała przez prace i przygotowania do ślubu. Nie miała czasu, żeby się nad tym zastanowić
- Denerwujesz się?
- A ty nie?
- Pani doktor, czyżby wątpiła pani w moją pewność siebie - delikatnie się uśmiechnęli - Jeśli chcesz możemy się pobrać mniej oficjalnie. Rezerwować bilet do Vegas?
- Nie... Kocham cię, wiesz
- Ja ciebie też - nachylił się, żeby ją pocałować, jednak ona odsunęła się
- Agata powiedziała, że jeśli cokolwiek ruszysz do końca ceremonii to mogę nie wychodzić za mąż, bo zostanę najszybszą wdową jaką znał świat
- Kochaną masz przyjaciółkę - limuzyna zatrzymała się. Odetchnęła głęboko wyglądając przez szybę
- Na pewno tego chcesz?
- Chcę - otworzyła drzwi i pewnym krokiem wyszła z auta. Andrzej szybko znalazł się tuż przy niej. Złapała go za ramię i razem weszli do środka.

- Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Wiktorią i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe - powtórzył bez zająknięcia. Niektórym mogło wydawać się, że sztucznie, ale Wiki wiedziała, że mówił to z serca.
- Świadoma praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Andrzejem i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe - jej głos się łamał. Z trudem doszła do końca i odetchnęła z ulgą. Byli już małżeństwem... Stres odszedł w niepamięć, była szczęśliwa.
Delikatnie wsunął obrączkę na jej palec. Przez cały czas intensywnie wpatrywał się w jej zielone oczy. Nie potrafił się nie uśmiechnąć. Zanim założyła mu obrączkę spojrzał na graf. Krótkie "Na zawsze" a uczyniło go najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem.

Wyszli... Goście zaczęli im gratulować. I wtedy czekała ich kolejna niespodzianka. Podszedł do nich profesor Zieliński.
- Pani Wiktorio, chciałbym panią najserdeczniej przeprosić za wczoraj. No i moje gratulacje - delikatnie się uśmiechnął
- Dziękujemy - odpowiedział z ironicznym uśmiechem Andrzej
- Co mu się stało? - szepnęła, gdy jej przełożony się oddalił.
- Każdy ma prawo się zmienić
- Ale tak z dnia na dzień? Przyznaj się, maczałeś w tym palce
- Rozmawialiśmy - uśmiechnął się. Wiki pokręciła głową, po chwili znaleźli się w limuzynie.

Krótkie przyjęcie, z którego uciekli. Przerażało ich to, że nie mogli nawet w spokoju zjeść, ciągle ktoś czegoś od nich chciał. Mimo, że było to mały kameralny podwieczorek zmyli się stamtąd.
- Żono...
- Mężu - tańczyli w rytm wolnej piosenki w pokoju hotelowym. Delikatnie się nachylił i pocałował jej odsłonięte ramię. Jej oczy pociemniały, gdy się wyprostował wpiła się w jego usta. Powoli zaczął rozpinać zamek jej sukienki. Szybko pozbyła się jego marynarki. Dźwięk upadających na podłogę guzików koszuli rozszedł się po pomieszczeniu. Zdjął z niej stanik i przez moment przyglądał się ciału rudowłosej z charakterystycznym błyskiem w oczach. Ujął jej piersi w dłonie zniżając głowę. Czuła jego gorący oddech. Delikatnie wziął w usta sutek i zaczął ssać.
- Andrzej! - Wykrzyknęła jego imię. Pozbył się reszty swoich ubrań. Zsunął z niej figi i przeniósł dziewczynę na łóżko. Przesunęła dłońmi po jego torsie. Przysunął się jeszcze bliżej i wszedł w nią. Zamknęła oczy wbijając paznokcie w jego ramiona. Jęknęła. Poruszał się w niej, szukając odpowiedniego rytmu. Oboje doszli prawie jednocześnie. Wtulił twarz w jej piersi uspokajając oddech. W powietrzu unosiła się charakterystyczna woń miłości. Jeszcze raz przysunął ją do siebie namiętnie całując. Zmęczeni, po przekroczeniu wszelkich progów rozkoszy, bezsilnie opadli na materac oddychając głęboko.

Nad ranem obudził ją telefon. Wciąż nieprzytomna wstała i odebrała
- Wiki, przepraszam. Wiem, że jest wcześnie, ale muszę ci to w końcu powiedzieć. Wczoraj już nie zdążyłam, bo uciekliście
- Do rzeczy - ziewnęła
- Jesteś w ciąży - zaspanie odeszło w niepamięć. Zaskoczona wypuściła telefon z dłoni i spojrzała na nadal śpiącego Andrzeja.


*Grafika ze strony Najlepsze pary z Na dobre i na złe

15 komentarzy:

  1. NO W KOŃCU !!!! Piękna część , nic tylko czekać na epilog . A będzie dziś następna część "Historii trochę inaczej" ? Bo jestem ciekawa jak tam potoczą się losy FaWi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też czekam na następne

    OdpowiedzUsuń
  3. To co będzie dziś kolejna część nowego op. ? CZEKAM!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emm... Trochę nie miałam czasu, koniec z obietnicami na konkretny termin, bo i tak zawalę. Przepraszam ;*

      Usuń
  4. A będzie coś dziś ?

    OdpowiedzUsuń
  5. SUUUUPERRRRRR!!! Czekam na nexta;p

    OdpowiedzUsuń
  6. jezu haha nie mogę z tej foci ;DD Ty Zgredzie specjalnie nawet tu piszę, abyś pisała migiem nexta haha wiesz jak Cię lowciam i nie każ mi dłużej czekać bo Ci kurzu spod dywanu nie dostarczę haha xD / Twój ZOZol ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha nawet nie musialas sie podpisywac xd z nextem to wies jak jest ;**

      Usuń
    2. No wjem, że Ty mnie rozpoznasz zawsze i wszędzie hehe tylko my ćpamy kurz spod dywanu xdd

      Usuń
  7. To jak będzie coś dziś ?

    OdpowiedzUsuń
  8. No i jak można bedzie coś dziś przeczytać nowego? CZEKAM Jula

    OdpowiedzUsuń