To co zwykle... Next miał być dawno temu, wyszło jak zawsze i do tego niezbyt mi się podoba. I'm sorry :-*
3 tygodnie później
Od pamiętnej rozmowy coraz rzadziej pojawiała się w jego sali. Sposób w jaki na nią patrzył sprawiał, że odechciewało jej się wszystkiego, a przede wszystkim rozmowy z Andrzejem. Od tygodnia go nie widziała, wyszedł już do domu.
- Myślę, że to nie jest najlepszy pomysł - usłyszała głos Agaty - Chcesz tak po prostu do niego iść z koszykiem jedzenia - mówiła dosłownie. Na stole stał koszyk z jedzeniem. Consalida przed chwilą skończyła wpakowywać je do środka
- Tak - odpowiedziała niepewnie
- Wiesz, że może cię wywalić, możesz tam zastać jakąś kobietę. Co wtedy powiesz? Sory, nic nie czuję do tego faceta, ale przyniosłam mu jedzenie i mam zamiar się nim opiekować..
- Właściwie... - zaczęła niepewnie
- No nie gadaj - Woźnicka z wrażenia usiadła
- Muszę tam iść, nieważne jak zareaguje - powiedziała szybko, chwyciła koszyk i wyszła.
Usłyszał dzwonek do drzwi. Natychmiast wyłączył telewizor. Jego pierwszą myślą była ucieczka. Nie mógł pozbyć się strachu, zwłaszcza, że cały czas był sam. Po cichu wszedł na górę. Wcisnął się do małego pokoju gościnnego i poruszył myszką. Tydzień temu, gdy wrócił do domu usprawnił swój system antywłamaniowy. Wszystko ze strachu przed kolejnym atakiem. Trzy kamerki pozwoliły mu zidentyfikować postać przed jego domem. Zdziwił się, gdy zobaczył jej rude włosy. Zszedł by jej otworzyć.
- Co tu robisz?
- Pomyślałam, że...
- Nie jestem zniedołężniałym staruszkiem Wiktorio. Potrafię o siebie zadbać - odpowiedział chłodnym tonem
- Ale nie masz towarzystwa - zauważyła
- I przyszłaś ze mną posiedzieć, tak?
- Powiedzmy - delikatnie się uśmiechnęła
- Nie musiałaś - odparł obserwując jak wchodzi do salonu. Czuła się jak u siebie.
- Jak się czujesz? - zapytała, gdy usiadł obok niej
- Prywatna wizyta? Mam pokazać ranę?
- Andrzej, pytam poważnie...
- Tak pyta każdy... Zamiast normalnie porozmawiać, jakby to się nigdy nie wydarzyło, żeby pomóc wrócić do codzienności każdy pyta, jak się czujesz? Jak to się stało? To denerwujące i bolesne. Nie pozwala zapomnieć
- Przepraszam - spuściła wzrok
- Nie przepraszaj, to normalne... Co słychać w szpitalu? - zapytał
- Trochę się tam zmieniło. Sambor został ordynatorem, ale ciężko mu teraz wszystko ogarnąć
- Jak ten szpital beze mnie funkcjonował? - zapytał z uśmiechem
- Jakoś... - odpowiedziała jednocześnie się uśmiechając. Przez chwilę było jak kiedyś
- Słyszałem, że pan Przemek wrócił do pracy...
- Czuje się lepiej, przyjmuje na izbie - powiedziała, a uśmiech z jej twarzy znikł. Wiedziała, że prędzej czy później Andrzej poruszy ten temat - Poza tym brakowało nam chirurgów.
Jeszcze chwilę posiedziała, ale atmosfera była dziwna. W pewnych momentach nie miała ochoty przebywać w jego towarzystwie, rozmawiać. Przed postrzałem myślała, że choć trochę go przejrzała. Teraz widziała jak bardzo się myliła. Nie pozwalał jej odkryć swoich tajemnic.
Przyszedł na zdjęcie szwów. Zaraz po tym miał ochotę wyjechać, gdzieś daleko, zaszyć się na chwilę w jakimś ustronnym miejscu. Musiał sobie wszystko przemyśleć. Przede wszystkim nie był pewien, czy chce wrócić do Leśnej Góry. Był tylko jeden powód dla którego się wahał. Wiki... Dla niej byłby w stanie wiele poświęcić, ale jeszcze bardziej nie chciał jej do siebie dopuścić. Kiedyś chciał zaryzykować, teraz bał się, że gdy pozna jego tajemnice znienawidzi go. Znienawidzi jak wszyscy. Andrzej nie miał zdolności utrzymywania bliskich kontaktów z innymi ludźmi. Był typem samotnika, nie potrzebował towarzystwa. Ale chciał rozmawiać chociaż z tą jedną osobą.
Zdziwiła się, gdy zobaczyła go na korytarzu. Pomyślała, że przyszedł na badanie kontrolne lub zdjęcie szwów. I wtedy przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz. Musiała się pospieszyć, żeby Andrzej nie trafił na Przemka.
Wbiegła na izbę zdyszana.
- Co się dzieje? - zapytał z uśmiechem Zapała
- Sambor cię szukał. Jest wściekły
- I dlatego tak biegłaś. Przecież nie pierwszy raz widziałaś go w furii - uśmiechnął się jeszcze szerzej. Odkąd wrócił do pracy humor mu dopisywał.
- Jest jeszcze coś - szepnęła. Wtedy drzwi się otworzyły, a stanął w nich Falkowicz. Przemkowi zrzedła mina. Zniesmaczony opuścił izbę.
- Dzień dobry pani doktor - uśmiechnął się delikatnie. Nie wiedział, dlaczego przybiegła na izbę, ale był pewien że nie ma dzisiaj dyżuru.
- Jak się pan czuje profesorze?
- Bywało lepiej - odpowiedział. Usiadł na kozetce i powoli zaczął rozpinać koszulę. Nie mógł się nie uśmiechnąć widząc wzrok Consalidy.
Wiedział, że ją jeszcze dziś zobaczy. I nie mylił się. Gdy usłyszał dzwonek do drzwi nie zdziwił się gdy zobaczył ją. Natychmiast ją wpuścił
- Już się stęskniłaś? - zapytał uśmiechając się
- Powiedzmy - zauważył, że ma ze sobą dużo torbę. Zaczęła w niej czegoś szukać. Po chwili wyjęła butelkę wina - Mam ochotę na miły wieczór. Ty, ja i kilka odpowiedzi na moje pytania
- Ciekawy plan, ale ja z reguły wolę tajemnice. Wtedy każdego dnia można odkryć coś nowego, zaskakującego o drugim człowieku - ściągając jej kurtkę opuszkiem palca musnął jej szyję. Poczuła delikatny, przyjemny dreszcz. Uśmiechnęła się.
Kolejny kieliszek. Poznała odpowiedzi tylko na nieliczne pytania, które ją dręczyły. Przysunął się niebezpiecznie blisko niej, ich ciała się stykały.
- Intryguje mnie pan, profesorze - uśmiechnęła się patrząc prosto w jego oczy. Wzrokiem zaczęła podążać coraz niżej. Natrafiła na usta, a po chwili czuła je na swoich wargach. Jej puls przyspieszył. Falk ustami schodził coraz niżej, delikatnie musnął jej szyje. Jego dłonie zaczęły błądzić po jej ciele zsuwając jej bluzkę. Wstali z kanapy. Przyparł ją do ściany, zachłannie całował. Usłyszał cichy jęk, gdy rozpiął jej stanik. Jego oczom ukazały się małe, ale jędrne piersi. Ona powoli rozpinała jego koszulę, po chwili odrzuciła ją na podłogę. Całując się powędrowali do sypialni. Dłońmi gładził jej plecy i pośladki. Gdy tylko znaleźli się w sypialni położył ją na łóżku i przygniótł ją swoim ciężarem. Ustami zaczął schodzić coraz niżej, całował jej piersi, sutki, podczas gdy ona szarpała się z jego paskiem. Ich oddech stawał się coraz płytszy. Jednym ruchem ściągnął jej spodnie. Wtedy jego usta zaczęły schodzić jeszcze niżej. Zębami rozerwał delikatny materiał jej majtek. Gdy językiem dotknął jej łechtaczki przeszedł ją przyjemny dreszcz. Gdy wreszcie uporała się z jego spodniami przejęła inicjatywę. Ściągnęła jego bokserki. Wzięła w ręce jego męskość i delikatnie pocierała. Po chwili złapał ją za pośladki i delikatnie wszedł w nią. Kochali się wolno delektując się każdą sekundą. Dłonią bawił się jej piersią. Zaczął przyspieszać, jego ruchy były coraz głębsze. Przyspieszał, zwalniał doprowadzając ją do szaleństwa. W końcu oboje doszli. Położyli się na poduszkach oddychając głęboko. Po chwili usłyszała jego ciche chrapanie. Niepewnie wstała...
Piekne
OdpowiedzUsuńNo no ładne jak zawsze Wiki jednak a
OdpowiedzUsuńsię stesknila. .. Andrzej ją naprawdę kocha- ja mu się nie dziwie. Kiedy next? Maciek
Wiktoria jednak nie potrafi bez niego żyć.W tej części pokazałaś, ze nie tylko jemu na niej zależy, bo teraz to ona sama przychodziła do jego domu. Czekam na next:)
OdpowiedzUsuńŚwietne !!! Czekam na next!!! A może napisałabyś dziś jakąś ciekawą miniaturkę ?
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam pomysłu, miniaturkę piszę jak tylko mi coś wpadnie do głowy, nie wysilam się, żeby coś wymyślić :) Jak coś mi wpadnie to na pewno napiszę ;)
UsuńA dodasz coś jeszcze późnym wieczorkiem ? Czy dopiero jutro ?
Usuńhahaha :D "dopiero jutro" Najszybciej będzie w czwartek, chociaż i tak pewnie się opóźni xdd
UsuńSerio...??? Postaraj się jutro :)
UsuńŁadne :)
OdpowiedzUsuńAch te czerwone kapturki .......
OdpowiedzUsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńkiedy następna część opowiadania
OdpowiedzUsuńDZIŚ NEXT DZIŚ NEXT!!!!!!
OdpowiedzUsuńChcę dziś next!!! Będzie coś dziś ?
OdpowiedzUsuńPojawi się kolejną część dziś? Już tesknie. Maciej
OdpowiedzUsuńCZEKAM DZIŚ !!! :) Julka
OdpowiedzUsuńRewelacja :) I ten hocik <3 Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńBędzie coś dzisiaj? TĘSKNIĘ ZA OPOWIADANKAMI M.
OdpowiedzUsuńno i jak będzie ? Kiedy się coś pojawi? CZEKAM DZIŚ :)
OdpowiedzUsuń